– Niejednokrotnie podkreślałaś, że twój dziadek żył waszym życiem, czuł się potrzebny. Kochał i był kochany. Jak teraz się z tym czujesz?
– Dziadek był bardzo ważny dla nas. Przecież mieszkałam z nim od urodzenia, więc teraz jest bardzo dziwnie w domu bez niego. Pusto. Nie ma dziadka, który nas budzi do szkoły i na uczelnię. Nigdy też nie przejmowaliśmy się takimi rzeczami jak zamknięcie domu albo włączenie alarmu, bo on zawsze był. Dlatego wydaje mi się, że wraz z całą moją rodziną musimy się nauczyć funkcjonować bez niego.
– Jakim był dziadkiem? Surowym czy wręcz przeciwnie?
– Zawsze nas rozpieszczał. Gdy chodziłam z moim młodszym bratem razem do gimnazjum, to mnie woził np. na godz. 8 rano, a potem jego na godz. 8.45, żebyśmy nie musieli bez sensu siedzieć w szkole i czekać. Codziennie rano robił nam też herbatę i dawał jakieś słodycze. Jak byliśmy dziećmi, to chodziliśmy do niego do pokoju oglądać bajki, a on w tym czasie grał sobie w szachy na komputerze. Zostanie mi wiele pięknych wspomnień...
– „Hańba” była ostatnim filmem, w którym zagrał pan Franciszek. Zdążył cię wesprzeć w tym ważnym dla ciebie projekcie.
– Tak, ten film jest naszym pierwszym większym projektem, nad którym pracujemy od wielu miesięcy. Z uwagi na to, że jest to ostatni film, w którym zagrał mój dziadek, pragniemy, żeby wyszedł jak najlepiej, i z tego powodu niezbędne jest przede wszystkim wsparcie finansowe.
– Czy trudno było namówić dziadka, żeby zagrał?
– Szczerze mówiąc nie. Zgodził się w ciemno, nie wiedząc nawet, kogo będzie grał. Ja też nie brałam nawet pod uwagę tego, że może się nie zgodzić (śmiech).
– Czy namawiał cię, byś była filmowcem? A może aktorką?
– Nigdy mnie nie namawiał. Gdy mu powiedziałam, że dostałam się na wydział produkcji filmowej i telewizyjnej do warszawskiej filmówki, powiedział tylko, że kobiety w tej branży mają ciężko i żebym się zastanowiła, czy na pewno chcę iść w tym kierunku. A aktorstwo… Po kilku nieudanych castingach uznałam, że to chyba nie dla mnie.
– Czy nazwisko Pieczka mobilizuje, czy trenuje?
– Mobilizuje, ale mobilizuje do takiego działania, że wszystko chcę robić sama. Nigdy nie prosiłam dziadka o pomoc, a wiem, że przy niektórych rzeczach mógł uruchomić swoje stare znajomości, żeby było mi łatwiej. W przyszłości nie chcę słuchać ludzi, którzy będą mówić, że udało mi się coś osiągnąć, bo miałam sławnego dziadka. Sama chcę zapracować na swój sukces.
– O czym jest ten film?
– Film „Hańba” opowiada o miłości wątpliwej moralnie. Jest to abstrakcyjna odpowiedź na otaczającą nas rzeczywistość i reguły, które są nam narzucane… Niestety, wszyscy działamy nonprofitowo i nie mamy wystarczających środków. Bardzo liczymy na pomoc.