- Mam 1400 zł emerytury i oczywiście, że muszę pracować... Bez pracy nie ma kołaczy! - zdradza nam swoją sytuację Wodecki. - Ja na emeryturze bym umarł. I chyba nie tylko ja, ale też wszyscy ludzie, którzy pracują w tym zawodzie, wymagającym wiecznego popisywania się i wysłuchiwania braw - wyjaśnia nam muzyk.
Ze względów finansowych i ciągłego pędu do usłyszenia poklasku pan Zbigniew nie zwalnia tempa. A w ostatnich miesiącach pracuje nawet jeszcze więcej. Jego płyta z zespołem Mitch&Mitch okazała się wielkim sukcesem.
- Mam cykl koncertów nad morzem, później nagrywam płytę. Cały czas jest coś do roboty! A skąd biorę siły? Palę pewien gatunek papierosów, którego nazwy nie mogę zdradzić, bo to będzie reklama - śmieje się muzyk.
Zobacz także: Przyjaciółka Bieniuka znalazła pracę w mediach