Wojciech Bojanowski i jego żona w 2018 roku oczekiwali przyjścia dziecka na świat. Gdy kobieta była w czwartym miesiącu ciąży, małżonkowie usłyszeli straszną diagnozę - okazało się, że chłopczyk choruje na zespół Edwardsa. - Chociaż nasz chłopiec nigdy nie krzyknął po raz pierwszy i nie było mu dane, żeby rozpłakać się przy porodzie, kochaliśmy go. Miałby dziś 4 lata - wspominał gwiazdor TVN w zeszłym roku w Dzień Wszystkich Świętych. Później na świat przyszedł drugi syn Wojciecha Bojanowskiego - Janek. W tym roku 1 listopada dziennikarz zabrał do na grób brata. Zachowanie chłopca na cmentarzu wzruszy każdego.
Prezenter TVN opisał swoją wizytę z synem na grobach. - Jakiś jestem dzisiaj lekko poskładany, przyznam szczerze. Janek był na grobie swojego brata, który nie miał okazji, żeby się urodzić żywy. I porozkładał z pięć zniczy po sąsiednich grobach, bo "tamte miały mało", a ten "dzieci nienarodzonych" miał akurat baaardzo dużo... I zacząłem sobie myśleć o wszystkich "dawczyniach i dawcach" tych zniczy, co oni wszyscy przeżyli, co rozegrało się w ich głowach i generalnie o wszystkich rodzicach, którym przyszło się z tym kiedykolwiek mierzyć... Ja byłem też potem na grobie Przema (Przemysława Janowskiego z TVN - red.), bo o nim myślę dosyć często od 8. września, kiedy nagle i bardzo niespodziewanie zniknął... Na koniec Jachu bawił się żarówką, co spowodowało u mnie zaawansowane rozkminy o światle i mroku i życiu i śmierci... Trzymcie się wszyscy, #żywi i #martwi - napisał na Instagramie Wojciech Bojanowski.
Zobacz naszą galerię: Remont Alei Zasłużonych na Starych Powązkach. Tak wyglądają groby Młynarskiego, Kaczyńskiego i Połomskiego