Znany dziennikarz, Marcin Kącki oskarżony o ohydne czyny względem kobiet
"Kochałem flirt, podbój i napięcie erotyczne, które buduje piętrowe zagadki na pół nocy, i wiem, że wiele kobiet tą tarczą i przez te noce poraniłem" - pisał w swoim tekście, który ukazał się na łamach "Gazety Wyborczej" dziennikarz Marcin Kącki. Tekst "Moje dziennikarstwo - alkohol, nieudane terapie, kobiety źle kochane, zaniedbane córki i strach przed świtem" wywołał burzę w mediach. Do słów Kąckiego odniosła się Karolina Rogaska, dziennikarka "Newsweeka". "Marcin, skoro byłeś tak szczery w swoim tekście, dlaczego nie napisałeś wprost, co zrobiłeś mi i innym dziewczynom? Czemu nie napisałeś, że moje wielokrotne NIE potraktowałeś jak niebyłe, czemu nie padło, jak rzuciłeś do mnie, że „teraz odmawiasz, a po 30-stce nie będziesz już tak wybrzydzać i będziesz ruchać się, jak popadnie”?" - podkreśliła w swoim wpisie na Facebooku.
Po tych słowach współpracę z dziennikarzem zerwał Instytut Reportażu i Szkoły Reportażu. "Odsunęliśmy go od pracy ze studentkami i studentami PSR, poinformowaliśmy go o powodach tej decyzji" - napisał na Facebooku prezes Fundacji Instytut Reportażu, Mariusz Szczygieł.
Tekst Kąckiego krytykuje Wojciech Czuchnowski
W niedzielę głos w sprawie zabrał związany z "Gazetą Wyborczą" publicysta Wojciech Czuchnowski, który ocenił publikację osobistych wyznań Kąckiego na łamach pisma, jako nadużycie. Jego zdaniem Marcin Kącki swój tekst powinien zacząć od podania powodu, przez który został odsunięty od zajęć ze studentkami i studentami Polskiej Szkoły Reportażu i przeprosin wszystkich osób, które skrzywdził. "Nic takiego we wstępie do tekstu Marcina się nie znalazło. Bez takiego wyjaśnienia cała jego spowiedź jest oszustwem wobec czytelników i zespołu »Wyborczej«. Budzi też najgorsze podejrzenia co do prawdziwych intencji autora" - zauważa Czuchnowski. "Osoba odpowiedzialna za publikację miała redaktorski obowiązek zweryfikowania podanych przez Marcina faktów, zwrócenia uwagi na niedomówienia, przekłamania i pominięcia kluczowych elementów. Na przykład stanowiska ofiar opisywanych przez autora- bohatera. Tak się nie stało." - dodał ceniony i wielokrotnie nagradzany dziennikarz.