Wojciech Mann w latach 70. rozpoczął współpracę z Telewizją Polską. Początkowo prowadził Sobotnie Studio Młodych, a następnie autorski Magazyn pana Manna w ramach audycji Studio 2, której był kierownikiem ds. rozrywki. W latach 90. z Krzysztofem Materną opracował formułę stacji radiowej Radio Kolor, obaj prowadzili w niej autorskie audycje, a ich podobizny były elementem ówczesnego logo stacji. Jednak bardziej znany, szczególnie młodszej widowni został za sprawą innego formatu. W 1993 zaczął prowadzić Szansę na sukces na antenie TVP2, gdzie występował przez prawie 19 lat.
Po odejściu z Programu Trzeciego Polskiego Radia, Wojciech Mann wraz z innymi dziennikarzami stworzyli własne medium. Od czterech lat jest współzałożycielem Radia Nowy Świat. Swoją audycję tutaj prowadzi syn doświadczonego dziennikarza, Marcin Mann. Choć obaj Panowie stronią od celebryckich blichtrów, to niedawno Wojciech Mann udzielił wywiadów, w których nieco opowiedział o swojej relacji z synem.
Polecany artykuł:
Marcin słuchał też jako bierny odbiorca muzyki, którą przygotowywałem do radia i więcej o niej wiedział, niż sobie wyobrażałem, co też było dobre. To mógł być mój błąd, ale kiedy Marcin dorastał i robił się coraz bardziej samodzielny, uważałem, że jest moim najlepszym asystentem i dopełnieniem. I być może popełniam ten błąd, że bardziej lubię z nim pracować niż z innymi. A to może spętać w poczuciu, że jest przywiązany do mnie szeregiem sznurków. Potrafię być samodzielny, ale akurat mam dobrą komunikację z synem, nawet gdy się spieramy. I to powinienem przemyśleć chyba
– mówił Wojciech Mann w rozmowie z Wirtualną Polską.
Natomiast w wywiadzie z Tygodnikiem Powszechnym, dziennikarz przyznał, że Marcin Mann nie jest przykładnym "synem z czytanek".
Ci byli grzeczni, posłuszni i ojców podziwiali. A Marcin skrzętnie ukrywa to, że jestem dla niego autorytetem. Bywam tym załamany.
Przyznał, że chciałbym, aby syn skorzystał czasem z jego doświadczenia.
Bo przecież są dziedziny, gdzie ja się ewidentnie do czegoś przydaję z moim doświadczeniem i wiedzą, ale to nie ma znaczenia dla mojego syna i w ogóle ludzi z jego pokolenia – pewnych siebie, mądrzejszych, wiedzących lepiej
– wyznał Wojciech Mann.
Ale jak można wyczytać ze słów dziennikarza, obecna współpraca wychodzi obu Panom na dobre.
Z Marcinem musieliśmy się też podocierać jako ludzie, którzy zasiadają przed mikrofonem i prowadzą razem audycję. Bez względu na łączące nas pokrewieństwo ważny jest efekt, nazwijmy go: harmonii prowadzących.