Obecność Wojciecha Manna w składzie jurorskim SuperSTARcia wielu jego fanów przyjęło ze zdziwieniem. Wiadomo było, że show to odpowiedź na polsatowski hit Twoja twarz brzmi znajomo i trudno było wyobrazić sobie, żeby dziennikarz dobrze czuł się w takim klimacie. Ale Wojciech Mann po długim namyśle zgodził się przyjąć propozycję TVP2.
- Fakt, że nie oceniam amatorów, był jednym z głównych powodów, dla których rozważyłem tę propozycję "na tak". Wiąże się z tym pewna trudność, ponieważ uczestników w większości przypadków znam. Mówienie im w oczy, czy mi się coś podoba, czy nie, jest bardziej krepujące niż w przypadku kogoś dopiero zaczynającego. Poza tym w tym programie chodzi o ideę nakłonienia artystów do spróbowania różnych stylizacji muzycznych, a nie tylko o przebieranie się i udawanie Michaela Jacksona. Więc w końcu się złamałem - opowiada w rozmowie z Onet.pl.
Teraz Wojciech Mann ma już za sobą cztery odcinki show ze swoim udziałem i z perspektywy czasu szczerze przyznaje, żeprzeliczył się z nadziejami na profil i poziom show.
- Zadaję sobie pytanie, czy wygląda to tak, jak sobie wyobrażałem w momencie, gdy program ruszył. I nie do końca tak jest. Myślałem, że większy nacisk położy się na muzykę, a mniejszy na show. Ale rozumiem, że widownia wymaga, by się błyskało, migało i świeciło. Dziś wszyscy są do takiej realizacji przyzwyczajeni. Podejrzewam, że gdybym zrobił program po mojemu, zainteresowałoby się nim wąskie grono odbiorców - przyznał Mann.
Na razie wszystko wskazuje na to, że juror nie będzie miał dylematu, czy wziąć udział w drugiej edycji show. Na razie słupki oglądalności są bezlitosne i SuperSTARcie z niecałym milionem widzów jest daleko za konkurencją, dlatego nie jest pewne, czt TVP2 zdecyduje się na kontynuację programu w wiosennej ramówce.
Zobacz też: SuperSTARcie. Szcześniak lepszy od premier Kopacz!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail