Wojciech Pokora nie chciał być kobietą. Po latach wyznał wstrząsającą prawdę

2023-04-29 5:21

Są filmy, które nie starzeją się wcale. Można je oglądać bez końca i śmiać się z tych samych scen. Takim bez wątpienia jest komedia Stanisława Barei „Poszukiwany, poszukiwana”, która uczyniła Wojciecha Pokorę nieśmiertelnym. Premiera odbyła się 50 lat temu. Produkcja trafiła do kin 22 kwietnia 1973 r. W ciągu roku obejrzało ją 2 miliony widzów.

Tę historię napisało życie. Pomysł na film podsunęła Barei żona, która była historykiem sztuki w Muzeum Narodowym. Pewnego dnia zaginęło tam mało znaczące dzieło...

I tak w komedii z 1973 r. pracownik muzeum, magister Stanisław Maria Rochowicz, w którego wciela się Wojciech Pokora, zostaje oskarżony o kradzież obrazu. Grozi mu za to 5 lat więzienia. Jest tak tym przerażony, że postanawia przebrać się za kobietę do czasu aż namaluje kopię dzieła i podrzuci ją do muzeum. Musi jednak wyprowadzić się z domu, więc zatrudnia się jako gosposia domowa. Marysia – bo tak się nazywa - nie ma szczęścia do pracodawców. Często zmienia pracę. Ale znajduje też plusy – zarabia krocie. Dużo więcej niż jako historyk sztuki.

Początkowo Bareja przymierzał do roli Rochowicza Jacka Fedorowicza i Janusza Gajosa. Pierwszemu jednak zbyt szybko odrastał zarost, a drugi miał zbyt męską posturę. Ostatecznie padło więc na Pokorę. Natomiast w małżonkę Rochowicza miała wcielić się Stanisława Celińska. Zagrała ją jednak Jolanta Bohdal.

Wojciech Pokora nie chciał zagrać Marysi. Po latach wyznał wstrząsającą prawdę

Choć film uczynił z Pokory gwiazdę nr 1, aktor po latach mówił, że nie znosił Marysi. Po pierwsze rola zepsuła mu wakacje, bo miał wykupione wczasy w Bułgarii i nie zamierzał z nich rezygnować. Po drugie – zakłóciła mu spokój.

- Bareja zaczął nas nachodzić... Przychodził przez kilka tygodni, w końcu miałam już dość tych wizyt. Powiedziałam mężowi: „Ja tego dłużej nie wytrzymam. Błagam cię, zagraj w tym filmie, bo przecież ten chłop nas zadręczy. Ja ci nawet pożyczę moje sukienki". I wtedy się zgodził - wspominała żona Wojciecha, Hanna, w rozmowie z autorem książki "Z Pokorą przez życie".

Hania jak obiecała tak zrobiła. Przejrzała garderobę i wybrała kilka strojów. Pożyczyła mężowi nawet perukę. On musiał jedynie kupić sobie damskie pantofle. Staranny makijaż uczynił z Wojciecha Marysię. Praca na planie nie podobała się aktorowi. - Kręciliśmy codziennie od szóstej rano do ósmej wieczorem. Nieustannie w damskich ciuchach. Coś okropnego! - skarżył się Pokora.

Po filmie "Poszukiwany, poszukiwana" Wojciech Pokora nie miał życia

Ale „najgorsze” było przed nim. Po premierze filmu aktor nie miał życia. - Musieliśmy trzy razy zmieniać numer telefonu. Nieustannie też dzwonił domofon. Jak ktoś wracał z nocnej zabawy i przechodził obok naszego domu, to czuł się w obowiązku zadzwonić i zapytać o Marysię". A na ulicy ludzie krzyczeli za mną: "Te, Maryśka, zupa ci kipi!". Istny koszmar – wspominał w swojej biografii.

Dziś z filmu się śmiejemy. Ale, gdy wchodził do kin, nie wszystkim było do śmiechu. „Poszukiwany, poszukiwana” kpił z siermiężnej peerelowskiej rzeczywistości. Gosposia zarabiała więcej od historyka sztuki, a państwowi oficjele byli niewykształceni i bezużyteczni.

- Ten film - mimo pozoru błahości - odsłania szczeliny, przez które widzimy kawałek ówczesnej Polski - mówił o produkcji Zdzisław Pietrasik, krytyk filmowy „Polityki”.

I choć komedia skończyła 50 lat, wciąż elektryzuje. Gdy „leci” w telewizji, nie sposób nie przysiąść na kanapie i nie obejrzeć jej do końca. I po raz enty śmiać się z kwestii o badaniu „zawartości cukru w cukrze", czy stwierdzeniu "mój mąż jest z zawodu dyrektorem".

Halina Kowalska ma długi. Komornik puka do jej drzwi w Skolimowie: Błagam o pomoc
Sonda
Lubisz polskie komedie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki