Przez ostatnie kilka lat pan Wojciech bardzo się oszczędzał. Był już po jednym ataku serca. Grywał sporadycznie. Miał problemy z poruszaniem się, ale mimo to nie stronił od spotkań z ludźmi. Jeszcze pod koniec roku udzielał wywiadów. Okazało się, że był to ostatni jego kontakt z show-biznesem.
- W grudniu spotkałam się z aktorem i jego wnuczką Agatą Nizińską. Udzielili oni "Vivie!" wywiadu, który miał się ukazać na Dzień Dziadka. Wówczas Wojciech Pokora był jeszcze w niezłej formie, dowcipkował, jak to on - opowiada dziennikarka magazynu Krystyna Pytlakowska. Niestety, zaraz po wywiadzie pan Wojciech zaniemógł. - Kiedy dzwoniłam do jego agentki, prosząc o ustalenie terminu sesji, odpowiedziała, że pan Wojtek jest chory i przebywa w szpitalu. Okazało się później, że doznał udaru - dodaje Pytlakowska.
Wojciech Pokora starał się jak mógł, aby jak najdłużej zachować witalność. Kiedy tylko si dało, uciekał z miasta i aktywnie odpoczywał na swojej działce nieopodal podwarszawskiego Radzymina. - Próbuję być optymistą i zawsze dostrzegać lepsze strony życia. Do tego, kiedy tylko mogę, wolny czas spędzam na mojej działce. Uwielbiam tam wypoczywać! - mówił aktor.
Mimo jego starań organizm był jednak zbyt słaby, aby poradzić sobie ze skutkami udaru. Przez długi czas jego stan był niestabilny, nie można było podjąć natychmiastowej rehabilitacji, która w takich sytuacjach jest niezbędna. Niestety, Pokora przegrał tę walkę. Już nigdy dla nas nie wystąpi.
ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje Wojciech Pokora. Tak go zapamiętamy