O tym, że ma nowotwór, dowiedział się kilka miesięcy przed śmiercią. I choć rak rozprzestrzeniał się w jego organizmie, Wojciech Pszoniak nie dopuszczał do siebie najgorszych myśli. Jeszcze w czerwcu tego roku udzielił wywiadu, w którym mówił o swoich aktorskich marzeniach.
‒ Chciałbym zagrać kobietę. Kobieta dla mężczyzny w swojej istocie to rzecz nie do przejścia, nie tak na co dzień, tylko tak naprawdę ‒ powiedział w rozmowie z dziennikarką, Pauliną Koziejowską. ‒ Chciałbym w sposób psychologiczny to przeżyć. To jest bardzo ciekawe. Nie wiem, czy to nastąpi, ale to by było ciekawe doświadczenie aktorskie ‒ dodał.
Zobacz: Wojciech Pszoniak nie żyje. Wybitny artysta odszedł w cierpieniu
Mimo wątpliwości, czy zdąży, aktor nie dał po sobie poznać, że ciężko choruje. On sam wierzył, że wyzdrowieje i faktycznie zagra wymarzoną rolę. Jednak niedługo potem sytuacja zdrowotna zaczęła się pogarszać. Aktor zmagał się z ciężkimi bólami, a na koniec nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Gdy rak całkowicie odbierał mu siły, aktor trafił pod opiekę lekarzy. „Ostatnie godziny musiał jednak spędzić w szpitalu. Ten cholerny rak, już nawet nie wiem czego – na końcu wydawało się, że wszystkiego – był bezlitosny” – poinformował jego spowiednik. ks. Luter.