Martyna Wojciechowska pragnęła, aby jej dziecko było znacznie spokojniejsze niż ona. W końcu życie dziennikarki i podróżniczki obfituje w wiele bardzo niebezpiecznych przygód. Swojej ostatniej wyprawy na Antarktydę Wojciechowska o mały włos nie przypłaciła utratą życia. Tymczasem malutka Marysia "rośnie na strasznego łobuza", jak czytamy w magazynie "Gwiazdy".
- Moi rodzice nie mieli ze mną łatwego życia. Wolałabym więc, żeby Marysia była trochę spokojniejsza. Na to chyba jednak nie ma szans. Marysia jest taka ciekawa świata, wszystko ją interesuje - wyznała podróżniczka.
Cóż - stare przysłowie głosi, że niedaleko pada jabłko od jabłoni.