Oficjalna wersja, która powstała po przepytaniu świadków, tak przedstawia wydarzenia, jakie rozegrały się w centrum Warszawy, na ulicy Ludnej:
Kuba prowadził swoje porsche. Zatrzymał się na światłach i wyskoczył z wozu - podbiegł do innego samochodu, ciągnął za klamkę i krzyczał do siedzącego w nim mężczyzny. Panowie wymienili między sobą kilka nieprzyjemnych słów.
Do ugody jednak nie doszło - kiedy skończyły się argumenty słowne, Kuba wybił szybę w aucie swojego rozmówcy. O co panom poszło? Dokładnie nie wiadomo. Jednak wszyscy, którzy mają wątpliwą przyjemność jeżdżenia ulicami stolicy, wiedzą, że tutaj wystarczy sekunda, żeby kierowcom nerwy puściły...
Mimo że do smutnego incydentu z udziałem Kuby doszło ponad rok temu, sprawa dopiero niedawno trafiła do sądu. Prokuratura skierowała do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania karnego na rok i zobowiązanie, że Wojewódzki naprawi szkody, które wyrządził, ale...
- Ja i mój klient nie chcemy zgodzić się na pozytywne rozpatrzenie tego wniosku przez sąd. To był chuligański wybryk Jakuba W. i nie może on być traktowany łagodniej niż przeciętny obywatel tylko dlatego, że jest znaną osobą polskiego show-biznesu - grzmi mecenas Roman Giertych, którego kancelaria reprezentuje pokrzywdzonego.
Kuba jednak całą sprawę bagatelizuje.
- Przyznaję się do wszystkiego. Zawsze jak jestem po narkotykach, to niszczę wszystkie auta na swojej drodze - drwi ze swych problemów Kuba.
Nie powinien jednak aż tak luzacko podchodzić do sprawy. Jeśli sąd nie przychyli się do wniosku prokuratury, Wojewódzkiemu grozi nawet do dwóch lat ograniczenia wolności w zawieszeniu.