Zaczyna się dobra passa Moniki Richardson. Prezenterka, pomimo że TVP nie przedłużyła z nią kontraktu, nie narzeka na brak zainteresowania jej osobą. Otóż ta piękna i utalentowana dziennikarka na dobry początek dostała propozycję poprowadzenia wielkiego objazdowego show "Christmas Gala", której to patronat ma przejąć TVN. W wyścigu o tę posadę i o gażę w wysokości 200 tys. zł zostawiła w polu właśnie Kingę Rusin.
- Już podczas jej udziału w show "Taniec z gwiazdami" szefostwo sprawdzało reakcję widzów na osobę Moniki. Jak się okazało, wtedy była jedną z najbardziej ulubionych gwiazd w programie - zdradza nam osoba z branży.
W zupełnie innej sytuacji jest Kinga Rusin. Odkąd skończyły się nagrania do programu "You Can Dance - po prostu tańcz", który prowadziła, zostało jej niewiele pracy. Pokazywać się będzie na wizji tylko w weekendy w śniadaniowym programie "Dzień dobry TVN". I to na zmianę z Magdą Mołek i Andrzejem Sołtysikiem (43 l.).
- Rusin panicznie boi się konkurencji. Nie od dziś wiadomo też, że Kinga nie jest ulubienicą pracowników stacji. Wszyscy wolą schodzić jej z drogi. Oparcie miała tylko w szefostwie, póki dobrze wypadała w sondażach - tłumaczy w rozmowie z "Super Expressem" osoba pracująca w stacji.
Rusin otrzymuje teraz wynagrodzenia rzędu 50 tys. miesięcznie, a niewiele ma do roboty. Richardson przyjmie stawkę w okolicach tej, jaką miała w TVP, czyli około 30 tys. zł.
W opublikowanych przez TVP badaniach popularności Monika wyprzedziła Kingę o trzy miejsca. Natomiast w rankingu na najmniej lubianych Richardson nie została sklasyfikowana. Rusin była w pierwszej "20"...