Dawid Woliński i Marcin Tyszka pojechali do Murzasichle, aby tam popracować w restauracji. Jak tylko przyjechali w piękne góry usłyszeliśmy - Kto tu w ogóle przyjeżdża? Cóż, zdarzają się pasjonaci...
Tyszka i Woliński dotarli do restauracji. I tam pokazali co potrafią - chwalić się butami od Prady, sypać seksualne żarciki oraz pić wódkę. To koniec ich umiejętności - kucharki były załamane ich zachowaniem. Padały żarty, że takiego chłopa to one by nie chciały. Nic dziwnego - znacie jakąś desperatkę dla polskich celebrytów? Albo desperata...
Pani Ewa, kucharka, bardzo ogarnięta kobieta, wyjątkowo śmiała się z Marcina. Wytykała mu jego zniewieściałe zachowanie, żartowała z tego, że nawet ziemniaków nie potrafi obrać. Kotleta przewrócić nie potrafi, ryba mu się rozpada w dłoniach, zalewa się sosem. Obsługa z kuchni stwierdziła zgodnie, że na takie zachowanie pozwolić sobie nie może - w końcu za zmarnowane produkty muszą płacić.
Zastanawiamy się cały czas, czemu nasze gwiazdy tak się upokarzają. Dla pieniędzy? Tych chyba mają pod dostatkiem, skoro są tak rozchwytywani w branży modowej. Więc po co, PO CO?