Praca na treningach i stres występów na żywo przed wielomilionową publicznością dały się panie Grażynie mocno we znaki. Aktorka bardzo przeżywała start w programie:
- Ostatnie półtora miesiąca żyłam w dzikim pędzie. Każdy dzień miałam zaplanowany co do kwadransa. Bywało, że nie wystarczało czasu na jedzenie. Gdy myślałam o całej choreografii, wpadałam w panikę. Było tyle do zrobienia, a ja na przykład właśnie się spóźniłam, bo stałam w korku. Dlatego nie zamartwiałam się, kiedy odpadłam. Nawet mi się nie śniło, że występom na żywo towarzyszy taki stres - wyznała aktorka w "Świat & Ludzie".
Wolszczak cieszy się, że w końcu będzie miała trochę czasu dla siebie i dla bliskich. A doświadczenia z "TzG" i rygor treningów z pewnością wyjdą jej na korzyść. Chociażby ze względu na wspaniałą sylwetkę, której aktorce może pozazdrościć wiele dwudziestolatek.