Nowy serial "Julka" wejdzie na wizję w grudniu na miejsce "Prosto w serce", ale zdjęcia mają ruszyć już w następnym tygodniu. TVN bardzo liczy na to, iż w przeciwieństwie do poprzednika okaże się on wielkim hitem. Nic więc dziwnego, że starannie szukano nowej twarzy dla tej stacji. Wybór padł na śliczną Kasię Glinkę.
- Negocjacje strasznie się przeciągały. W zasadzie wszystko było dopięte na ostatni guzik, oprócz pieniędzy za dzień zdjęciowy. Stacja proponowała ok. 3 tys. zł, aktorka liczyła na 5 tys. Zdjęcia mają rozpocząć się we wtorek, więc Glinka myślała, że i tak dojdzie do porozumienia. Pojechała nawet na mały urlop - mówi nam osoba związana z produkcją serialu.
Aktorka nie wiedziała jednak, że TVN równocześnie prowadził rozmowy z Martą Żmudą Trzebiatowską (27 l.). To sprawdzony koń. Grała kiedyś w ich serialach - m.in. "Teraz albo nigdy!".
Negocjacje z obiema gwiazdami zapewne trwałyby do minionego piątku, gdyby nie plotka, która przez kilka ostatnich dni rozgrzewa rodzimy show-biznesowy światek. Otóż ogłoszono, iż Kasia spodziewa się dziecka! To był nóż w plecy. Jak powszechnie wiadomo, w TVN sporo jest ostatnio ciąż. Anna Mucha (31 l.), Magda Mołek (35 l.), Kasia Skrzynecka (41 l.). Stacja nie nadąża załatwiać zastępstw, a w przypadku serialu "Julka" oznacza to skreślenie z listy. Kasia jest załamana takim obrotem sprawy. - Co?! To nieprawda, nie jestem w ciąży! Może ktoś drogą dedukcji przypisał mi tę ciążę? Bo faktycznie mam zagrać w nowym serialu "Ciężarówki", gdzie bohaterkami są właśnie kobiety ciężarne - łapie się za głowę aktorka.