Julia Wróblewska wreszcie się uśmiechnęła! Pojawiła się u boku Maćka Zakościelnego w komedii romantycznej "Tylko mnie kochaj" i dzięki roli słodkiej dziewczynki zdobyła rozgłos. Potem stała się gwiazdą "M jak miłość". Życie Julii Wróblewskiej, od dzieciństwa narażone na niebezpieczeństwa, nie jest usłane różami. 22-letnia dziewczyna zmaga się z zaburzeniami osobowości. Aktorka postanowiła nie ukrywać swojego stanu, tylko szczerze opowiedzieć o nim swoim fanom na Instagramie. Dwa tygodnie temu Julka napisała, że jest w "ostrym epizodzie swojego zaburzenia i jest z nią bardzo źle". Jej relacja w mediach społecznościowych była przerażająca. Młoda aktorka może liczyć na wsparcie rodziny i przyjaciół. W dniu jej 22 urodzin na jej twarzy pojawił się uśmiech, który doprowadził w końcu do oczyszczającego płaczu.
Wróblewska wyjaśniła, na czym polega jej choroba. Zaburzenia osobowości mogą powodować u niej stany depresyjne, stany maniakalne, lękowe: - One trwają czasami kilka godzin, czasami kilka dni, rzadko dłużej, ale zdarza się. Dlatego zachowuję się inaczej niż osoba z depresją albo z nerwicą (...) Pokazuję Wam to, bo robię postępy, ale to, że mam lepszy dzień i jestem w stanie coś nagrać, to nie umniejsza mojemu cierpieniu w inne dni. I to nie oznacza, że nagle wyzdrowiałam.
- Wpadam w histerię, to jest darcie się w poduszkę, rzucanie rzeczami, uczucie, że chcę sobie zrobić krzywdę. Boję się. W takim epizodzie nie kontroluję siebie, jestem zmęczona, śpię po 18 godzin, nie mogę wstać, nie mogę jeść, nie mogę pić, jest słabo. Czego się wtedy boję? Siebie. To jest najgorsze. Nie ma nic gorszego, czego się boję bardziej na świecie, niż siebie. Myśli prowadzą do czynów, boję się ich, boję się, że zrobię sobie krzywdę w takim momencie. Teraz już jestem wyciszona, jestem na nowych lekach - dodała zatrważająco.