Zależy mi na tym, żeby ten zawód wykonywać z pasją - mówi Antoni Pawlicki. I z mocą podkreśla, że granie wyłącznie dla pieniędzy kompletnie go nie interesuje. Fascynację aktorstwem wyniósł z rodzinnego domu. Wychowywany był w szacunku dla tej profesji. Jest synem operatora Tadeusza Pawlickiego i wnukiem wspaniałej aktorki Barbary Rachwalskiej. To właśnie babce, jednej z ulubionych aktorek Kazimierza Dejmka, poświęcił swoją pracę magisterską.
- Niewiele wiedziałem o jej dokonaniach - przyznaje szczerze. - Zagłębianie się w jej życie i pracę artystyczną dało mi pewne wskazówki, jak powinienem postępować - mówił w jednym z wywiadów.
Antoniego Pawlickiego oglądaliśmy w filmach poświęconych II wojnie światowej: "Katyń", "Jutro idziemy do kina", w serialu "Czas honoru". Wiele osób uważa, w tym jak widać także reżyserzy, że Pawlicki ma urodę przedwojennego amanta. On ze stoickim spokojem twierdzi, że potrafi zagrać również współczesne postaci. I udowodnił to, grając Wojtka w filmie "Z odzysku" w reżyserii Sławomira Fabickiego. To historia 19-latka, który chce udowodnić swojej dziewczynie, że jest mężczyzną.
- Wojtek jest człowiekiem wynajmowanym przez gangsterów do bicia i straszenia. W końcu rozumie, że zbłądził, ale z gangu nie można tak po prostu odejść - opowiada o swoim bohaterze.
W tym roku Antoni Pawlicki jest nominowany do jednej z ważniejszych filmowych nagród przyznawanych młodym aktorom. To wyróżnienie imienia Zbigniewa Cybulskiego. Nawet jeśli go nie zdobędzie, raczej nie zniknie z ekranu i sceny. Tego mu życzymy i na wszelki wypadek odpukujemy w niemalowane.