Czteroletnia wówczas córka piosenkarki Natalia Kukulska (42 l.) z bukiecikiem kwiatów stała na lotnisku w Warszawie i wyczekiwała swojej ukochanej mamy, która wracała do domu z koncertów w USA. Nic nie wróżyło tak wielkiej tragedii. Zamiast wylądować na płycie lotniska samolot Ił-62 rozbił się z hukiem. Nikt nie przeżył. Natalia nigdy nie zobaczyła już swojej mamy. Widział ją natomiast Jerzy Dziewulski, który o dramatycznych wydarzeniach wspomniał w swojej nowej książce "O terrorystach w Polsce". Gdy pracował na Okęciu, jego oddział reagował w każdej sytuacji awaryjnej na lotnisku. Mężczyzna był przy rozbitym samolocie 45 sekund po zdarzeniu.
- Ciał zniszczonych, zmaltretowanych, zamordowanych widziałem wiele w swoim życiu, bo pracowałem w wydziale kryminalnym. Ale obrazu tej katastrofy nie zapomnę nigdy. Obraz zewnętrzny tej katastrofy był kompletnie surrealistyczny. Po rozbiciu było bardzo dużo kurzu, odłamki latały bardzo wysoko w powietrzu i zobaczyłem rzecz niewiarygodną - topole wysokie na kilkadziesiąt metrów, a na nich zawieszone wielobarwne tiule, którymi handlowały stewardesy, wisiały na drzewach niczym sztandary - zaczyna opowiadać nam Dziewulski.
Pasy, którymi ludzie byli przypięci do foteli, przecięły ich ciała w pół.
- Ciała stały, nie leżały, tylko stały, jakby były wkopane w ziemię. To było przerażające! - opowiada pan Jerzy i wyznaje nam, że był wstrząśnięty, gdy nagle dowiedział się, że na pokładzie była idolka Polaków.
- Dobiła mnie sytuacja, kiedy dostałem sygnał, będąc na miejscu wśród tych ciał, że wśród pasażerów jest reprezentacja USA w boksie i konkretny sygnał od dyżurnego, który powiedział: "Słuchaj, na pokładzie jest Anna Jantar" - wspomina Dziewulski. - Ona była w szczycie sławy... Zobaczyłem znaną gwiazdę w sytuacji, w której człowiek, nawet ja, gliniarz, który widział wiele trupów, doznaje takiego wstrząsu, który jest do dziś... Gdy tylko słyszę coś o jakiejś katastrofie lotniczej, do mnie natychmiast to wszystko wraca - dodaje poruszony.
Były policjant odszukał ciało piosenkarki.
- Gdy powiedziano mi, że na pokładzie jest Jantar, to otwarcie powiem, że dokładnie przyjrzałem się tym ludzkim szczątkom. Jej twarzy nie można było rozpoznać, bo była zakryta włosami. Ale miała charakterystyczne, piękne, gęste włosy. I wyglądała, jakby próbowała założyć na siebie albo na ramię takie krótkie, rude futerko. Jakby była przygotowana do lądowania. Ten obraz nie znika z mojej pamięci - dodaje smutno były policjant.
Zobacz także: W tej katastrofie ZGINĘŁA Anna Jantar. Były policjant o kulisach