Wstrząsające wyznanie Agaty Kuleszy o rozwodzie. "Najpierw się leży na podłodze w skulonej pozycji ofiary"

2022-10-13 11:01

Agata Kulesza (51 l.) dwa lata temu rozwiodła się ze swoim mężem Marcinem Figurskim (56 l.). Aktorka bardzo przeżyła rozstanie i dopiero po czasie odważyła się opowiedzieć, jak poradziła sobie z tą trudną sytuacją. Szczęśliwie mogła liczyć na wsparcie swojej przyjaciółki.

Kulesza

i

Autor: AKPA/Niemiec Kulesza

Nikt nie podejrzewał, że po 23 latach skończy się małżeństwo Agaty Kuleszy i jej męża. Pierwsze plotki o ich rozstaniu pojawiły się w 2019 roku. Rok później para oficjalnie zakończyła swój związek w sądzie. Znana aktorka nie ukrywa, że rozwód był dla niej traumą. Musiała skorzystać z pomocy nie tylko rodziny i przyjaciół, ale także terapeuty. W najnowszym wywiadzie opowiedziała, jak się czuła po rozstaniu. 

Tak Kulesza przeżywała rozwód

Agata nie ukrywa, że rozstanie z mężem było dla niej bardzo bolesne. Tym bardziej, że jest osobą publiczną i trudno jej było robić dobrą minę do złej gry. A jej stan był naprawdę ciężki. - Nie chodzi o to, żeby się w nich zatopić i babrać. Trzeba mimo wszystko szukać odpowiedzi na pytanie: jak mogę się sobą zaopiekować? Z doświadczenia mówię: najpierw się leży na podłodze w skulonej pozycji ofiary, ale powolutku da się z tego dywanu wstać - wyznała Agata Kulesza w rozmowie z "Twoim Stylem".

Kuleszy pomogła Nosowska

Nie jest tajemnicą, że najlepszą przyjaciółką aktorki jest Katarzyna Nosowska. I to właśnie piosenkarka pomogła Agacie przetrwać trudne chwile po rozwodzie. - Moją najlepszą życiową doradczynią jest Kasia Nosowska, zawdzięczam jej mnóstwo. Zawsze też mam przy sobie rodzinę, na nią mogę liczyć. Bliskim dziękuję za ich cierpliwość. Musieli mnie wysłuchiwać, jak mieliłam swoje problemy, potrzebowałam je sto razy nazwać, przegadać - powiedziała Agata Kulesza. Oprócz pomocy bliskich osób, aktorka musiała też skorzystać z terapii. - Ja chyba działam według schematu, który mi szkodził. Nie chcę się w to zagłębiać, bo dziś jestem w innym miejscu, ale wtedy musiałam skorzystać z fachowej pomocy. Zgłosiłam się na terapię. Moja była dosyć krótka i to nie ja zadecydowałam o końcu, tylko terapeutka. Odrobiłam pracę domową, nie leniłam się. Intensywnie o sobie myślałam, słuchałam wykładów, czytałam książki. Dzięki tej pracy terapeutka uznała: "Pani Agato, za tydzień widzimy się ostatni raz". Ruszyłam w świat o własnych siłach i dziś jestem szczęśliwa. Warto było przeżyć kilka trudnych lat. Rozwinęłam się jako człowiek. Mimo cierpienia mogę powiedzieć: jestem wdzięczna, że to wszystko się zdarzyło - dodała.

Sonda
Masz za sobą terapię?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki