Krystyna Janda: Wszyscy chcą u mnie grać!

2010-08-01 16:25

Nie jest łatwo prowadzić własny biznes. A jeśli tym interesem jest teatr, to wtedy jest jeszcze trudniej. Tylko nam Krystyna Janda (58 l.) zdradza, z jakimi przeciwnościami, ale też z jakim uznaniem spotyka się podczas pracy w swoim warszawskim Teatrze Polonia. Bo trzeba wiedzieć, że kiedy aktorzy zmęczeni schodzą po próbach ze sceny, są szczęśliwi, że mogli zagrać "u Jandy".

"SE": - Czy ma pani świadomość tego, że Teatr Polonia spełnia marzenia aktorów?

Krystyna Janda: - Bardzo mi miło... Wiem, że jest wielu aktorów, którzy mówią, iż mieliby ochotę zagrać w naszym teatrze. Ci, którzy grają, od razu stają się naszymi wielkimi przyjaciółmi, właściwie nie ma aktora, który po pracy nie chciałby się z nami kolegować i występować w kolejnych sztukach. Myślę, że przez atmosferę tutaj i sposób pracy wytwarza się potrzeba pomagania sobie nawzajem w różnych dziedzinach życia. Na przykład, jak komuś coś stanie się z samochodem, natychmiast znajduje się ktoś chętny do pomocy. Mówię o takich drobiazgach specjalnie, żeby zobrazować, że to rzeczywiście stało się niezwykłe miejsce, niesamowite. Miejsce, gdzie się ludzie zwyczajnie lubią i bardzo przyjaźnią.

- Wiele osób stawia u pani swoje pierwsze kroki...

- U nas jest bardzo wiele debiutów, bez przerwy. Właściwie to jest mój konik. Szczerze mówiąc, moim marzeniem jest, żeby grało tu bardzo wielu młodych aktorów. Oni to wiedzą i przynoszą tu kilogramami swoje CV. Wszyscy studenci, którzy kończą szkoły teatralne, przychodzą tu i chcą grać, pokazać coś. Przyjeżdżają młodzi ludzie, którzy zrobili gdzieś spektakle i chcą te spektakle zaprezentować nam bez publiczności. Otwieraliśmy dużą scenę sztuką Czechowa, gdzie mieliśmy 5 debiutów, i tak jest ciągle. Pojawia się ciągle ktoś młody, kto debiutuje i mam nadzieję, że tak będzie dalej.

- Sytuacja finansowa nie jest chyba najgorsza, skoro przygotowała pani kolejną premierę?

- Uważam, że jak jest kryzys, to trzeba zarzucić widza propozycjami. Zapożyczyć się, ale zrobić nową premierę. Jesteśmy w sytuacji o tyle ciężkiej, że ciągle nie możemy nadrobić tej wyrwy. Ponieważ nie muszę chyba opowiadać, że zrobienie teatru, jego remont, wyposażenie go w sprzęt spowodowało, iż mamy bardzo duże zobowiązania co miesiąc, m.in. wszystkie wiszące lampy są w leasingu... Poza tym wynajem, dzierżawa i tak dalej. A mamy dopiero lipiec. Powiem tylko tyle, że po prostu postanowiliśmy zagrać va banque. Nie mając pieniędzy, robić premiery.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki