Jego śmierć była szokiem, bo kompozytor dał się poznać światu jako wulkan energii, zawsze pełen pomysłów i optymizmu. Lublinianin z urodzenia i wyboru przez kilkadziesiąt lat stworzył potężną ilość hitów zarówno dla swej Budki Suflera, jak i innych artystów. Miał tyle planów, tyle melodii do zapisania w zeszycie nutowym... Nawet wtedy, kiedy w jego życiu pojawił się bardzo groźny wróg. Artysta zmagał się ze śmiertelną chorobą – nowotworem wątroby, ale ani na chwilę nie dopuszczał do siebie myśli o porażce.
Przez kilka miesięcy grób muzyka wyglądał tak, jak w momencie pogrzebu. Dopiero w połowie października ruszyły prace, a na ich efekt warto było czekać. Oszczędny w formie, zbudowany z grafitowego granitu w kształcie przypominającym odwróconą łódź.