W poniedziałkowy wieczór w kinie w warszawskich Złotych Tarasach na premierze filmu "Wszystko, co kocham" zebrała się śmietanka stolicy. Wśród zaproszonych gości snuły się smutne panie. Aż nagle w drzwiach pojawił się on - Andrzej Chyra! W mig temperatura sięgnęła zenitu, a po sali przeszedł niekontrolowany pisk.
Chyra od dawna nie bawił na stołecznych salonach. Ostatnie miesiące spędził we Francji, gdzie występował na deskach paryskich teatrów. W kraju zostawił wiele złamanych serc. Dlatego gdy w poniedziałek zjawił się w kinie, by promować film ze swym udziałem, od razu otoczył go ścisły wianuszek kobiet. Te nieśmiałe, wsparte o ściany i bar wodziły za aktorem maślanymi oczami.
Przeczytaj koniecznie i zobacz zdjęcia: Dla niej wódkę zamienił na mineralną
Piękne blondynki, ponętne brunetki i zadziorne szatynki zabawiały uroczego Andrzeja miłą rozmową i dowcipami. A on opowiadał im o wielkim świecie i raczył komplementami. Na tym jednak nie kończył. Z minuty na minutę był coraz bardziej wylewny. Przytulał się do pań i obsypywał pocałunkami.
Na sali nie było mężczyzny, który nie zazdrościł popularnemu aktorowi. W końcu każdy marzy, by kochało go wiele kobiet. Ale tylko Chyrze to się udaje.