Jedno z centrów handlowych w Warszawie. Późny wieczór. Robert Janowski, gospodarz programu "Jaka to melodia?", i jego żona Katarzyna wolno spacerują alejkami handlowymi. To wpadną tu, to tam. Widać, że niczego konkretnego nie szukają. Ot, trzeba od czasu do czasu zrobić sobie małą przyjemność i kupić coś ładnego. Nagle przechodzą obok sklepu z biżuterią, a tu wiadomo, każdej kobiecie na widok świecidełek serce zaczyna bić mocniej. Wchodzą, proszą ekspedientkę o pomoc. Ta podaje piękne kolczyki. Pani Kasia przymierza jedne i drugie, wreszcie wybiera srebrne z koralikami za 150 zł.
Ale samych kolczyków przecież żadna kobieta nie założy! Trzeba dobrać do tego sukienkę. Małżonkowie wpadają więc do ekskluzywnego butiku - oglądają, wybierają. Pani Janowska przymierza czarną sukienkę bez rękawów.
- To jest to! - Robertowi aż oczy błyszczą, gdy widzi swoją piękną żonę w czarnej kreacji. Ona się lekko uśmiecha, a on pędem biegnie do kasy, w której zostawia 3750 zł. Pani Katarzynie niezwykle podobają się zakupy. Jakby była w swoim żywiole. Zaciąga męża do salonu z pantofelkami jak marzenie. W oko wpadają jej czarne szpileczki za około 600 zł. Są tak wygodne, że aż zachciało jej się odtańczyć mazura dla męża.
Zabawy było co niemiara. Małżonkowie śmiali się i czule przytulali. Nic a nic nie przejmowali się topniejącymi pieniędzmi na koncie. Ale czy Święty Mikołaj zawraca sobie głowę takimi drobiazgami?