Edward Miszczak, zanim został nowym dyrektorem programowym telewizji Polsat, rządził w TVN. Był postrachem wielu gwiazd i celebrytów, ale znaleźli się także tacy, którzy miło wspominają z nim współpracę. Wygląda na to, że do tego grona należy również Filip Chajzer, który mógł liczyć na łaskawe spojrzenie szefa, mimo licznych wpadek, jakie zdarzały mu się podczas prowadzenia "Dzień dobry TVN" i nie tylko. Teraz kontrowersyjny prezenter został zapytany o to, czy po odejściu ze śniadaniówki w TVN myśli o przejściu do Polsatu. Stwierdził, że chętnie porozmawiałby ze swoim byłym szefem, nawet niekoniecznie o pracy, tylko "tak po prostu", bo on już w show-biznesie "nic nie musi", a "może tylko chcieć". Później opowiedział o tym, co Miszczak robił za zamkniętymi drzwiami, gdy pracował z nim w TVN.
Wydało się, co Edward Miszczak robi za zamkniętymi drzwiami. Wzywa gwiazdę na dywanik i się zaczyna!
Filip Chajzer w rozmowie z gazetą "Wprost" odniósł się do licznych wpadek, jakie zdarzały mu się podczas prowadzenia "Dzień dobry TVN". A było ich przez minione cztery lata całkiem sporo. Jak się okazuje, przy okazji zdradził, jak wyglądały jego rozmowy z Edwardem Miszczakiem.
- U dyrektora Edwarda Miszczaka bywałem regularnie. I to były spotkania jak z surowym ojcem, który wie, że naodpierda***, ale gdzieś tam na końcu cię kocha - powiedział Filip Chajzer w rozmowie dla "Wprost".
Cóż, wygląda na to, że przynajmniej w przypadku Chajzera wizyty na dywaniku nie należy do najgorszych, skoro koniec końców udawało mu się wyjść z nich bez szwanku dla pracy. Ciekawe, gdzie teraz poniesie Filipa Chajzera.