Kinga Rusin spędza ostatnie dni na internetowej wojence z Krzysztofem Stanowskim, wytykając mu błędy w "Kanale Zero" albo sugerując powiązania z politykami PiS-u. Dziennikarz nie pozostaje jej dłużny, co w efekcie oznacza, że para przerzuca się nawzajem różnymi oskarżeniami. Ostatnio te skupiły się na samej Rusin. Pojawiło się mnóstwo głosów, spekulacji i plotek dotyczących tego, kim są rodzice Kingi Rusin. Niektórzy sugerują, że miała "plecy w telewizji", a mama z tatą załatwili jej pracę w mediach. Czy Rusin faktycznie jest "resortowym dzieckiem"? Sama zainteresowana postanowiła raz na zawsze ukrócić plotki na ten temat. Opublikowała obszerny wpis na Instagramie, w którym wyjaśnia, kim są jej rodzice, jak dostała pracę w telewizji, a nawet kim są jej dziadkowie. - Zaczęła się moja lustracja! Trole deklarujące "sympatię" dla PiS i Stanowskiego pytają w komentarzach na portalach i u mnie na profilach czy jestem resortowa, czyli czy "starzy" załatwili mi po znajomości pracę w TV. Nie, oni nie pytają! Oni to po prostu stwierdzają, oczywiście anonimowo, bo inaczej rozjechałabym ich na sali sądowej - napisała Kinga Rusin i zaczęła wyjaśnienia.
Wydało się, kim naprawdę są rodzice Kingi Rusin. O "plecach w telewizji" plotkowano od dawna. Powalające
Dziennikarka pisze, że "pojawiają się nawet legendy, jakoby mój ojciec był w Radiokomitecie, a matka we władzach TVP". Kinga Rusin postanowiła rozprawić się z tego typu doniesieniami. - Skąd oni tych bajkopisarzy biorą?! Zabolał ich ostatni wpis o tym, że przez 30 lat pracy w TV przeprowadziłam tysiące wywiadów, zrobiłam ok. 150 reportaży i materiałów dziennikarskich w Polsce i za granicą, a więc bynajmniej nie "na kanapie" - stwierdziła, zapewniają, że do telewizji trafiła "z konkursu".
- Moim przywilejem było to, że po upadku komuny polskie media potrzebowały nowych, niezbrukanych współpracą z reżimem twarzy, młodych ludzi, najlepiej ze znajomością języków obcych. Spróbowałam swoich sił w castingu. Wygrałam go, ale na ekran nie trafiłam od razu (...). Mój ojciec nie miał z tym nic wspólnego. Zresztą niewiele o nim wiem, bo rodzice rozstali się kiedy miałam dwa lata. Nasz kontakt, szczególnie w moim dzieciństwie, był sporadyczny. Wiem, że był przedsiębiorcą, cały czas czymś handlował i wymyślał nowe biznesy. (...) Mama, ekonomistka, członkini Solidarności, zaczęła pracę w biurze handlu TVP w 1995 roku, dwa lata po moim ekranowym debiucie, kiedy ja już dawno byłam w Stanach. I nie, nie załatwiłam jej tej pracy - napisała Kinga Rusin.
Dalej oświadczyła, że "dziadków od strony ojca" praktycznie nie znała, a w wychowaniu pomagała babcia, mama jej mamy, która opowiadała jej o przedwojennej Warszawie, czasach okupacji i bohaterstwie dziadka, jej męża, Stefana Czyżewskiego. - Oficera AK, który zginął w czasie Powstania Warszawskiego, w czasie obrony PASTy, ratując życie żołnierza z batalionu, którym dowodził - napisała Rusin.
- 35 lat temu, w 1989, jak wszyscy patrzyłam w przyszłość. Miałam 18 lat i głowę pełną marzeń. Wszystko wydawało się możliwe. Już wkrótce miała się zacząć moja wspaniała przygoda na antenie. Załączam kilka zdjęć archiwalnych - zakończyła.