- W pewnym momencie Szychowski wstał od stołu i ostentacyjnie wyszedł do przyhotelowego parku. Widać było, że ma focha. Siedział tam przez jakiś czas sam, potem zaczął esemesować, najwyraźniej do Doroty, bo ta przyszła lekko podenerwowana - opowiada nam świadek zdarzenia.
Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Doda usiadła obrażalskiemu na kolanach i próbowała wytłumaczyć sytuację. Głaskała go czule, używając wszelkich kobiecych czarów, aby ten nieco ochłonął. Na próżno. Widząc, że nic nie wskóra, zerwała się i wróciła na salę. Wszak nie ma w zwyczaju płaszczyć się przed facetami. Wkurzony Błażej wezwał sobie taksówkę i o godz. 3 opuścił wesele.
Resztę wieczoru Dorota spędziła już w towarzystwie Radka. Cóż, stara miłość nie rdzewieje.
Tego pięknego dnia nic nie zapowiadało, że dojdzie do dramatu byłych kochanków. Ślub Tomasza i Ewy przebiegał bez problemów, wesele również wystartowało w atmosferze dobrej zabawy. Świadkująca młodej parze Doda bawiła się w towarzystwie Błażeja.
Tuż przed godziną 22 na sali weselnej pojawił się zaskakujący gość. To Radosław Majdan. Wielki nieobecny na ślubie przybył sam i od razu ruszył znaleźć sobie na wieczór odpowiednie towarzystwo. Nie minęło zbyt wiele czasu, kiedy wylądował obok swojej byłej żony.