Wyniki sekcji zwłok Chestera Benningtona ujawniły całą prawdę o jego samobójczej śmierci. Okazuje się, że w krwi muzyka znajdowała się niebezpieczna mieszkanka substancji chemicznych. Jakich? W raporcie z autopsji stwierdzono, że wokalista Linkin Park miał we krwi małą ilość alkoholu i MDMA (extazy). W miejscu śmierci Benningtona znaleziono też receptę i niedopite butelki alkoholu. Muzyk zabił się w dzień urodzin swojego bliskiego przyjaciela Chrisa Cornela, który popełnił samobójstwo dwa miesiące wcześniej (Chester na jego pogrzebie wykonał piosenkę Hallelujah autorstwa Leonarda Cohena). Choć Chester Bennington zmagał się z depresją, jego żona nie podejrzewała, że choroba znacznie się nasiliła. Na cztery dni przed samobójstwem uśmiechnięty muzyk pozował do zdjęcia ze swoimi dziećmi. Sprawiał wrażenie szczęśliwego. Żona zeznała, że Bennington nie pił na pół roku przed śmiercią. Nie zażywał też antydepresantów od ponad roku. Chester nie zostawił żadnego pożegnalnego listu. Tylko ręcznie napisaną "biografię" - ustaliła policja.
Chester Bennington zmarł 20 lipca 2017 roku w wieku 41 lat. Zostawił żonę i szóstkę dzieci. Artysta popełnił samobójstwo. Bennigton był wokalistą Linkin Park od 1999 roku i nagrał z zespołem siedem płyt studyjnych. "One More Light" ukazała się wiosną 2017 roku. Jego muzyka poruszała i wzbudzała emocje milionów fanów.