Do lipca 2014 jego życie wyglądało jak bajka. Dariusz K. znalazł szczęście u boku nowej kobiety, zaczął prowadzić nowy biznes. Był znany i lubiany. Planował nawet ślub. Wszystko to prysło w kilka sekund. Były mąż Edyty Górniak potrącił, przechodzącą przez pasy na zielonym świetle kobietę. 62-latka zmarła. Po dwóch latach od tego tragicznego wydarzenia sąd skazał muzyka na 7 lat więzienia.
Co wiemy o wypadku Dariusza K.?
13 lipca 2014 roku Ewa. J. jak co tydzień wybrała się z niedzielną wizytą do córki. Niestety to było ich ostatnie spotkanie. Wracając z obiadu, kobieta została potrącona na przejściu dla pieszych na warszawskim Ursynowie. 62-latka weszła na pasy na zielonym świetle. Samochód, który w nią wjechał, był prowadzony przez Dariusza K. - byłego męża Edyty Górniak. Kobieta zmarła na miejscu. Późniejsze badania wykazały, że sprawca wypadku był pod wpływem kokainy. W toku śledztwa ustalono, że auto celebryty w chwili uderzenia miało na liczniku około 85 km/h czyli o 35 km/h więcej niż pozwala na to kodeks drogowy.
Kim była ofiara Dariusza K.?
W kontekście wypadku wiele mówi się o Dariuszu K. Zapomina się przy tym o dramacie rodziny jego ofiary. Sąsiedzi wspominali, że Ewa J. była bardzo pogodną kobietą. Prowadziła aktywny tryb życia, miała kochającą rodzinę. Jej mąż po wypadku pogrążył się w rozpaczy. Tuż po zdarzeniu w rozmowie z "Super Expressem" Tadeusz J. wyznał, że nie jest w stanie wybaczyć Dariuszowi K.
- Nie jestem mściwy, ale na pewno mu nie wybaczę. Trzeba go ukarać, niech zobaczy, jak wygląda życie. Jak mu chłopaki dadzą czadu w tym kiciu, to zobaczy. Może to będzie przestroga dla innych, dla tych, którym się wydaje, że są nietykalni - dodaje.