"Zespół Bajm w miejscowości Mleczków pod Radomiem miał wypadek. Bus wpadł w poślizg i znalazł się w zaspie śnieżnej. Było bardzo groźnie, ale na szczęście nikt nie ucierpiał" - taka informacja pojawiła się w poniedziałek po południu na profilu zespołu na Facebook.com.
Fani zamarli, a po kraju rozeszły się pogłoski o rannej wokalistce. Tymczasem zdaniem radomskiej policji w kolizji nie mogli ucierpieć muzycy, bo... ich tam nie było.
W rowie wylądował dostawczy opel wyładowany sprzętem nagłośnieniowym, którym jechali jedynie kierowca i pomocnik. Obaj są cali i zdrowi.
Powodem kolizji było niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze.
- Kierowca przyznał się i został ukarany mandatem karnym - informuje Justyna Leszczyńska z KMP w Radomiu. - Członkowie zespołu jechali innym samochodem i inną drogą.
Kiedy dostali informację o zdarzeniu, pojawili się na miejscu i zaraz odjechali.