Wyznania ofiary pedofila z "Tęczowy Music Box": Uczył mnie, jak należy pieścić mężczyznę

2019-08-09 5:43

To z pewnością jedna z największych afer w polskim show-biznesie w ostatnich latach. Dziennikarz śledczy Mariusz Zielke (48 l.) ujawnił, że podczas produkcji programów „Tęczowy Music Box” oraz „Co jest grane?” dochodziło do pedofilskich gwałtów. W środowisku zawrzało, a oliwy do ognia dolały szokujące wyznania jednej z ofiar. Warszawska prokuratura zajęła się już sprawą.

Wyznanie ofiary pedofila

i

Autor: PixaBay

„Gdy zostawaliśmy sami, Koneserowi puszczały wszelkie hamulce. Uczył mnie, jak należy pieścić mężczyznę, by ten odczuwał największa przyjemność, kazał mi robić sobie ustami. Nie odbywaliśmy normalnych, pełnych stosunków, choć on wkładał mi penisa i w końcu pozbawił dziewictwa, więc w sumie to może należy nazwać to normalnym stosunkiem (…). Gdy wchodził do środka, mówił, że nie muszę bać się ciąży, bo jest już bezpłodny, choć wcześniej miał dzieci – z córką mieszkał (…). Dziś już wiem, że nie byłam jedyna” – czytamy wspomnienia luksusowej prostytutki w książce „Bejbi”. Kiedy dochodziło do spotkań miała ona 10 lat. Takich opisów jest tam więcej.

Po tych wyznaniach Moniki M., Zielke który redagował książkę postanowił dokładniej zbadać sprawę. Wynikami swojego śledztwa podzielił się w internecie. Do akcji wkroczył również wymiar sprawiedliwości.

„Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ursynów w Warszawie nadzoruje śledztwo w sprawie zgwałcenia w latach 1997–1999 r. w Warszawie dwóch małoletnich pokrzywdzonych, które w momencie popełnienia czynów na ich szkodę nie miały ukończonego 15. roku życia. Postępowanie zostało zainicjowane zawiadomieniami dwóch kobiet. Postępowanie toczy się w sprawie i znajduje się na etapie gromadzenia materiału dowodowego” – przekazała nam Mirosława Chyr z PO w Warszawie.

Dziennikarz zajmujący się śledztwem wskazuje jako winnego Krzysztofa S. (83 l.), znanego muzyka i kompozytora, współtwórcę programu „Tęczowy Music Box”. Obecnie mężczyzna jest poważnie chory i nie wiadomo, kiedy zostanie przesłuchany.

Od sprawy odcina się inny twórca programu Aleksander Pałac (72 l.). – Jestem tym tematem wstrząśnięty. Myślę, że nikt z redakcji dziecięcej o tym nie wiedział. To będzie duży szok dla środowiska jazzowego, jeśli okaże się prawdą to, co redaktor Zielke napisał – oświadczył.

Fragmenty książki "Bejbi" opisujące spotkania z "Koneserem"

"Na początku dotykał mnie tylko dłońmi i był bardzo delikatny. Uczył mnie też samej się dotykać. Potem zaczął wkładać mi do środka palce i język. Całował mnie i lizał w miejscach intymnych, tłumaczył, czym jest orgazm, z czasem zaczął się go ode mnie domagać, aż w końcu zrobił mi to penisem"

"Uważałam, że jestem mu winna posłuszeństwo i bałam się, że jeśli ktoś się dowie o tym, co robimy, to ja poniosę konsekwencje, wszyscy uznają, że to ja doprowadziłam do tego wszystkiego takiego dobrego, wspaniałego człowieka"

"Żona Konesera była artystką i też często wyjeżdżała. Podobnie było z córką, która jest chyba jeszcze bardziej znana od niego"

"Gdy zostawaliśmy sami, Koneserowi puszczały wszelkie hamulce. Uczył mnie, jak należy pieścić mężczyznę, by ten odczuwał największą przyjemność, kazał mi robić sobie ustami. Nie odbywaliśmy normalnych, pełnych stosunków, choć on wkładał mi penisa i w końcu pozbawił dziewictwa. Lubił ustawiać mnie sobie tyłem, kazał mi się pochylać i wchodził pomiędzy moje uda, ale nie do środka, ocierając się tylko o miejsca intymne. Gdy wchodził do środka, mówił, że nie muszę obawiać się ciąży, bo jest już bezpłodny, choć wcześniej miał dzieci – z córką mieszkał, podobno miał też dzieci z innymi kobietami"

"Często zabierał mnie do różnych biur, zamykał drzwi, rozbierał mnie i siebie, a potem całował i kazał robić sobie ustami i ręką"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki