Maja Sablewska jest od jakiegoś czasu gwiazdą Polsatu. Jak przekonuje w wywiadach, nie żałuje odejścia z TVN-u, zwłaszcza że od raz dostała w nowym miejscu autorski format. "10 lat młodsza w 10 dni" to show, w którym celebrytka poddaje metamorfozom Polki, które borykają się z różnymi problemami. Zmiany, jakie funduje swoim bohaterkom razem z beauty teamem, zazwyczaj przypadają im do gustu. Niestety, nie stało się tak w przypadku pani Jolanty z Gliwic.
Uczestnika "10 lat młodsza w 10 dni" uważa, że Sablewska się"wyżywała nad nią"!
Uczestnika show "10 lat młodsza w 10 dni" zgodziła się na wywiad dla serwisu Plejada. Podczas rozmowy wyjawiła wstrząsające kulisy programu Mai Sablewskiej. Nie dość, że robiła wiele rzeczy wbrew sobie, określiła swój występ jako "przebierankę".
- Pani producent poinformowała, że będą robione zabiegi z zakresu medycyny estetycznej, korekta powiek. Ja najgorszy problem mam z zębami, a raczej ich brakiem, przez co zapada mi się dolna szczęka. Na udział w programie zgodziłam się więc pod warunkiem przeprowadzenia u mnie zabiegu stomatologicznego niwelującego problem z dolną szczęką. Do tego lifting górnych i dolnych powiek, który zlikwiduje worki pod oczami. Na tym najbardziej mi zależało. Gdyby poinformowano mnie, że będzie to tylko przebieranka, w ogóle bym nie poszła do tego programu - zaczęła.
Później było już coraz ostrzej. Pani Jolanta przyznała, że czuła dyskomfort, kiedy była nagrywana w łazience, a producentka poinformowała ją, że kosztowny zabieg, o jakim marzyła, przydzielony został komuś innemu.
- Po kolejnych rozmowach i moich naciskach producentka przyznała, że o zabiegu stomatologicznym nie ma już mowy i nie będę miała robionych zębów. Wybrano inną uczestniczkę. Ta informacja mnie załamała, zaczęłam czuć się coraz gorzej. Wkrótce mój stan psychiczny tak mocno się pogorszył, że trafiłam do lekarza psychiatry, który przepisał mi leki antydepresyjne - czytamy.
Uczestniczka chorowała, a lekarz nie pozwalał jej jechać do Warszawy na nagrania finałowego odcinek. Wówczas pani Jolanta miała usłyszeć od produkcji, że w razie nieobecności będzie musiała zapłacić karę w wysokości 100 tys. złotych.
- Przez problemy z nerkami byłam napuchnięta, miałam założony cewnik, pojawił się stan zapalny i zbierała mi się woda. Prosiłam, żeby przełożono mi finał, bo czuję się fatalnie, ale Maja Sablewska powiedziała, że "niestety, będę musiała w nim uczestniczyć". (...) Dobiły mnie jeszcze słowa Majki Sablewskiej. Wiedziała, że jestem w strasznej formie psychicznej, wiedziała, że nie potrafię się obronić, więc wyżywała się na mnie. Czułam się jak śmieć - relacjonuje.
Jesteście w szoku? Myślicie, że Maja Sablewska zabierze głos i będzie się bronić?