Tajemnicza choroba Marka Grechuty
Marek Grechuta urodził się w Zamościu i przez kilka lat w dzieciństwie mieszkał w Chylicach pod Warszawą, gdzie miejscowy organista uczył go gry na fortepianie. Po powrocie do rodzinnego miasta skończył I LO im. Jana Zamoyskiego i zdał na architekturę na Politechnikę Krakowską. Na początku bardziej niż muzyką interesował się malarstwem. Wszystko zmieniło się, gdy na III roku studiów razem ze starszym kolegą z uczelni, kompozytorem Janem Kantym Pawluśkiewiczem założył Kabaret Architektów Anawa, który przekształcił się później w zespół muzyczny. Do najbardziej znanych ich utworów należały: "Serce", "Wesele", "Tango Anawa" i "Korowód". Przez lata tajemnicą była choroba, z jaką zmagał się Grechuta. Po rozstaniu z Haliną Marmurowską ujawniło się u wokalisty zaburzenie afektywne dwubiegunowe. Przez wiele lat miewał długotrwałe napady silnej depresji, które nasiliły się w 1999 roku, po nagłym zaginięciu syna. Wówczas jego świat runął w gruzach. Aby go odnaleźć Grechuta wystąpił w programie "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie". Finalnie Łukasz odnalazł się po 8 miesiącach. Okazało się, że mężczyzna nie dawał znaku życia, bo pielgrzymował.
Śmierć Marka Grechuty
Wydarzenia z zaginięciem syna spowodowały szybkie pogłębienie choroby. Zaczął on przyjmować silne leki. To przez nie zdarzało się, że podczas występu piosenkarz zapominał tekstu, schodził ze sceny. - W 2000 roku Marek wystąpił na jubileuszowej FAMIE. Krzysiek Jasiński musiał mu zasznurować buty, sam nie był w stanie ich włożyć. I Marek wtedy nie zaśpiewał. Śpiewała za niego cała publiczność. W tej chorobie czuł jakąś niezwykłą potrzebę bycia kochanym - wspominała Magda Umer (71 l.) w książce Marty Sztokfisz "Chwile, których nie znamy. Opowieść o Marku Grechucie". Ostatnie lata życia Marek Grechuta spędził praktycznie nie wychodząc z domu. 7 października trafił do szpitala z powodu kłopotów z krążeniem. Marek Grechuta zmarł 9 października 2006 roku w Krakowie.
Syn Marka Grechuty wspomina ojca w 17. rocznicę śmierci
Syn Marka Grechuty we wzruszającym wpisie wspominał swojego ojca z okazji 17. rocznicy śmierci. Dodał też zdjęcie artysty z czas jego młodości. "9 października 2023 roku minęło 17 lat od momentu, w którym opuścił nas na zawsze. Zdjęcie zostało zrobione w 1971 roku po sesji nagraniowej płyty "Korowód". Wykonał je - również zmarły już - Zenon Wróbel, jeden z kolegów ojca że studiów, który towarzyszył mu zawsze już później jako fotograf w różnych momentach jego życia. Zdjęcie towarzyszyło mi od dzieciństwa, takim zawsze znałem ojca i takim był dla mnie w historii swojej kariery. Niech dziś to zdjęcie przypomni go w rocznicę jego śmierci - ojca obraz takim pozostanie w mojej pamięci." - napisał Łukasza Grechuta na Facebooku.