Historia ich miłości idealnie nadawałaby się na scenariusz filmowy. Ona miała 22 lata, on 36. I choć Krawczyk był wtedy mężem z Haliny Żytkowiak, całkowicie stracił głowę dla pięknej Ewy... Ona początkowo nie była nim zainteresowana. Na prośbę koleżanek zgodziła się pójść z nim na randkę. Nie przypuszczała, że jedno spotkanie odmieni jej życie na zawsze. - Krzysztof był dużo starszy. Poszłam na tę randkę za namową koleżanek - opowiada nam. Podczas kolacji w restauracji była zawstydzona, nie wiedziała jak się zachować. Jednak na dyskotece, na którą ją zabrał, od razu między nimi zaiskrzyło. - Podczas tańca, zdecydowanie i mocno przytulił mnie do siebie. Pomyślałam "Jak dobrze, jak cudownie się czuję w jego ramionach". Ta randka była wyjątkowa, potem spotykaliśmy się codziennie. Uciekałam z zajęć, bo chcieliśmy spędzać jak najwięcej czasu razem - wspomina.
Miłość ponad wszystko
Nie wróżono im długiego związku. Oni jednak pobrali się i spędzili ze sobą prawie 40 lat i do samego końca nie widzieli poza sobą świata. Krzysztof Krawczyk każdego dnia udowadniał żonie jak bardzo jest dla niego ważna. - Mówił mi, że mnie kocha, że jestem dla niego najważniejsza. Rozpieszczał mnie prezentami. Ile miałam urodzin, tyle dostawałam czerwonych róż. Całe życie marzyłam o pierścionku z brylantem, takim niemałym i dostałam ten pierścionek. Niestety ktoś mi go ukradł - wspomina.
ZOBACZ: Jerzy Połomski potwornie cierpi. Nowe informacje o stanie zdrowia artysty i jego mieszkaniu
Krawczyk był romantykiem
Okazuje się, że gwiazdor wielką wagę przykładał do walentynek. – Starał się żeby ten dzień był wyjątkowy. Obsypywał mnie mnóstwem kwiatów. Ja starałam się robić dla niego coś sama. To nie było kupione jakieś serduszko, to był prezent z serca. Potrafiłam mu narysować laurkę z napisem „Kocham Cię” i dać mu ją, jak się obudził. To były fajne, czasami dziecinne rzeczy cieszące serce – zdradza.
Reszta artykuły pod galerią ze zdjęciami.
Zawsze będę go kochać
Tegoroczne walentynki pani Ewa po raz pierwszy spędziła bez ukochanego męża, ale nie zapomniała o prezencie dla niego. Przygotowała niespodziankę – białego misia z serduszkiem... – Zawsze będę o nim mówiła i zawsze będę o nim pamiętać. Moje serce całe jest zajęte przez Krzysztofa. To była miłość do grobowej deski – kończy ze łzami w oczach.