Największym problemem polskiego "X Factor" są uczestnicy. Gwiazdami programu stają się jego jurorzy, o których piszą wszystkie gazety, magazyny i portale poświęcone rozrywce.
Dzięki temu talent show Kuba Wojewódzki umocnił swoją gwiazdorską pozycję, zaś Czesław Mozil z muzyka alternatywnego szybko przerodził się w celebrytę. Miała też na to ochotę trzecia jurorka pierwszej edycji "X Factor" - Maja Sablewska.
Stała się królową okładek, jednak jako oceniająca nie sprostała oczekiwaniom stacji, bo w drugiej odsłonie programu już jej nie zobaczymy. Zastąpi ją Tatiana Okupnik, która kilka lat temu, gdy śpiewała w grupie Blue Cafe, była jedną z najbardziej malowniczych gwiazd polskiej estrady.
Jednak po rozstaniu z zespołem i dwóch, znakomitych płytach solowych jest już piosenkarką zapomnianą. Czy udział w jury "X Factor" ma być dla niej trampoliną do dalszej kariery, czy naprawdę chce pomóc młodym, utalentowany piosenkarzom?
Ale producenci programu mają chyba większy problem niż jury. Uczestnicy pierwszej edycji programu robili wrażenie. W większości śpiewali znakomicie. Jednak po programie zniknęli. Gienek Loska nagrał płytę, jednak rozpłynął się w szarej rzeczywistości polskiego przemysłu muzycznego.
Z kolei Michał Szpak postawił na lansowanie się w każdym możliwym miejscu. Minialbum, który nagrał pomiędzy wizytami na kolejnych bankietach, został zniszczony przez krytykę i zawiódł oczekiwana fanów.
Teraz więc jury programu, jego producenci i widzowie stoją przed nie lada wyzwaniem. Muszą znaleźć kogoś, kto naprawdę ma to coś. Jeżeli się nie uda, "X Factor" może mieć problemy.