Dwójka jurorów "X Factor", Maja Sablewska (30 l.) i Kuba Wojewódzki (48 l.), wykorzystuje programy na żywo, by dogryzać sobie wzajemnie. Tym razem okazją do okazania sobie niechęci, i to raczej nie wyreżyserowanej, był występ podopiecznego Kuby, Michała Szpaka (20 l.), który śpiewał piosenkę zespołu Aerosmith, "I Don't Want to Miss a Thing". To wykonanie nie spodobało się żadnemu z jurorów. - To jest twój najgorszy występ w całym "X Factor". To nie było udane. Było fałszywe – marudził Czesław Mozil.
Patrz też: X Factor, odc.9: podsumowanie: Odpadł William Malcolm. Zespół Mai Sablewskiej ocalił Kuba Wojewódzki
Jednak to Maja wykorzystała słaby i wydumany występ Szpaka, by dociąć Wojewódzkiemu. W tych emocjach, związanych z programem na żywo, Sablewskiej zapomniało się o poprawnej polszczyźnie. - Cieszę się, Michał, że ZESZŁEŚ na ziemię - zaczęła jurorka. - Boję się, że ludzie zaczną cię oglądać, a nie słuchać – dodała Maja.
I tu Kuba Wojewódzki wszedł jej w słowo: - Tak, jak Dodę. Ją też ludzie oglądają, ale nie słuchają – odpowiedział na to Kuba. Jednak Maja wykazała się szybkim refleksem. - Albo ciebie! – odgryzła się starszemu koledze Sablewska.
Wojewódzki nie okazał się jednak mściwy. Nie tylko nie żartował nie zawsze składnych wypowiedzi Sablewskiej, ale i łaskawie przepuścił do następnego odcinka zagrożone podopieczne Mai, zespół Sweet Rebels. Mimo, że wyraźniej bardziej podobał mu się występ Williama Malcolma (25 l.), podopiecznego Czesława (32 l.). Gdyby Wojewódzki tego nie zrobił, do 10. odcinka "X Factor" ze stajni Mai przetrwałby tylko zespół "Dziewczyny".