Antoni Gucwiński wraz z żoną Hanną przez lata uczyli Polaków wrażliwości wobec zwierząt. Na ich kultowym programie w TVP wychowały się pokolenia. 15 lat temu ich życie wywrócił skandal z misiem Mago. Sprawa przez lata ciągnęła się w sądzie i zrujnowała ich finansowo. Gucwińscy stracili nie tylko pracę i mieszkanie, ale również sympatię ludzi. Małżeństwo spotkało się z powszechnym linczem i obawiało się, że będą rzucać w ich dom kamieniami.
NIE PRZEGAP: Tomasz Kammel w żałobie. Nie żyje jego ojciec. Pilny wyjazd do Niemiec
Gucwińscy nie mieli dzieci. Mieszkali na terenie ZOO, gdyż poświęcali się swojej pracy całodobowo. Po latach skandal ucichł, ale ich życie już nigdy nie było takie samo.
- Żyją na uboczu, nie uczestniczą w życiu publicznym, są zapomniani. W domu mają zwierzęta: psa, jeże, papugi, żółwie, dwa koty - wyznał autor książki o Gucwińskich.
8 grudnia media obiegła wiadomość o śmierci Antoniego Gucwińskiego. 14 grudnia "Super Express" dowiedział się, że Hanna Gucwińska trafiła do szpitala, a jej stan określany jest jako ciężki. Tuż po śmierci pana Antoniego udało nam się porozmawiać z jego żoną. Przyznała nam, że bardzo źle znosi odejście męża.
Pogrzeb Antoniego Gucwińskiego miał się odbyć w piątek - 17 grudnia. Termin uroczystości jednak przeniesiono z uwagi na stan zdrowia jego żony. Tymczasem "Fakt" donosi, że wrocławskie ZOO zdobyło się na gest w kierunku byłego dyrektora. Zobowiązało się pokryć część kosztów pogrzebu Gucwińskiego. Nie wiadomo jednak, czy ogród zoologiczny postanowi uczcić pamięć zmarłego w szczególny sposób. Podobno rozmowy na ten temat mają się zacząć w przyszłym tygodniu.