Z miłością do poezji przegrywała miłość do kobiet. Wszystkie romanse Jeremiego Przybory

2024-03-04 5:00

Za życia znali go wszyscy. A kultowe teksty jego autorstwa ukształtowały język całego pokolenia. Nawet dzisiaj wystarczy czasem rzucić jedno charakterystyczne słowo, aby ktoś za nas dokończył którąś z nieśmiertelnych fraz Jeremiego Przybory. „O, Romeo”, „Shimmy szuja” czy „Kaziu, zakochaj się” to tylko trzy utwory spośród ogromnego dorobku, który zostawił po sobie legendarny autor. 4 marca 2023 roku mija dwudziesta rocznica śmierci wielkiego artysty, współtwórcy Kabaretu Starszych Panów i prawdziwego „Żuana Don”, bo z jego miłością do poezji przegrywała tylko miłość do kobiet.

Nigdy nie jest za późno na miłość

Dlatego był trzykrotnie żonaty.

Po raz pierwszy z Marią Burską, śpiewaczką, z którą doczekał się córki Marty (81 l.) – modelki, aktorki oraz spikerki telewizyjnej. Małżeństwo zakończyło się skandalem, kiedy ona dowiedziała się, że on nie jest jej wierny, a on odszedł w czasie, gdy ona chorowała na raka. Początkowo nie mogła mu tego wybaczyć, ale podobno kochała Jeremiego do samego końca, a w późniejszym czasie nawet zdarzało się, iż doradzała mu w sprawach sercowych. Zmarła w 2009 roku.

Drugą żonę, Jadwigę Berens, poznał w radiu – była wtedy początkującą dziennikarką, kobietą o niezwykłej inteligencji i urodzie. Długo ukrywała fakt, że naprawdę nazywa się Mira Leneman, a do 1943 roku żyła w warszawskim getcie, gdzie podczas Powstania zginęli jej rodzice. Również z Jadwigą, nazywaną przez niego Iga, artysta doczekał się dziecka – tym razem syna, Konstantego Kota (68 l.). Iga była osobą o niespożytej energii i podobno to ona zdopingowała Jeremiego do założenia Kabaretu Starszych Panów. Później została również współautorką scenariusza kultowej komedii „Upał” (1964) w reżyserii Kazimierza Kutza.

Traumatyczne doświadczenia wojenne Igi miały ogromny wpływ na jej życie psychiczne. Z upływem czasu coraz częściej zdarzały się jej ataki agresji, w trakcie których ich syn pomieszkiwał u Marii i Jerzego Wasowskich. Ale nie z tego powodu się rozstali. Przyczyną miał być jego kolejny romans.

Trzecia żona Jeremiego, Alicja Wirth, była cenioną scenografką teatralną i telewizyjną. Kiedy się poznali, on miał pięćdziesiąt jeden lat, a ona dobiegała czterdziestki. Aby się zakochać, nigdy nie jest jednak za późno. Jeremi Przybora tak wspominał ich pierwsze spotkanie przy pracy nad satyrycznym cyklem „Divirtimento”:

„tak dalece zachwyciło mnie dzieło i jego twórca, że zwróciłem się do pani Alicji z prośbą o scenograficzny wystrój nie tylko do tego, co napiszę, ale i do całej reszty mojego życia. Prośba moja została potraktowana przychylnie”

Spędzili razem trzydzieści trzy lata. Ona odeszła pierwsza.

Poezja dusiła się w bliskości

Choć Jeremi Przybora był żonaty trzykrotnie, zakochiwał się wielokrotnie i nie stanowiło tajemnicy, że naprawdę uwielbiał kobiety. Nie należał jednak do kategorii żigolaków czy lowelasów, był raczej dżentelmenem o przedwojennym sznycie. Tę klasę daje się zresztą usłyszeć w dialogach z Kabaretu Starszych Panów. Bo oni nie stylizowali swojego języka na potrzeby programu, lecz rozmawiali tak ze sobą na co dzień. I właśnie tą odmiennością manier, tak daleką od siermiężności PRL-u, Przybora z łatwością zdobywał serca kobiet.

Wśród jego wielu kochanek należy z pewnością wymienić piękną Barbarę Wrzesińską, z którą ich romans się zakończył, gdy aktorka poznała prawdę, iż żona – o której Jeremi mówił, że nie żyje – okazała się leczyć w szpitalu psychiatrycznym. W pewnym okresie wiele mówiło się też o jego intensywnej znajomości z Marią Koterbską, legendarną piosenkarką – ten epizod z kolei znalazł swój dramatyczny finał, gdy jej mąż odkrył, iż stał się rogaczem. Ponoć zareagował w sposób dalece kategoryczny.

I pomimo tego, że wszystkie jego kochanki były kobietami o niezwykłej urodzie oraz inteligencji, to historia miłości Przybory i Agnieszki Osieckiej rozpaliła kilka lat temu wyobraźnię fanów obojga artystów. Między nimi była spora różnica, bo aż 21 lat. Różniło ich także podejście do życie – on był domatorem, ona wolnym duchem – ale obydwoje kochali poezję. I na tej podzielanej miłości oparli swoją relację, a nawet dzięki niej zdołali przez lata utrzymać swój romans w tajemnicy. Ponieważ aż do 2010 roku, gdy Magda Umer (74) na prośbę Przybory wydała zbiór jego miłosnej korespondencji, nikt nie wiedział o tym, co ich łączyło. A łączyło wiele. Tak wynika zwłaszcza z listów. Przybora pisał do młodszej poetki:

„ale to jest skądinąd pretekst, żeby całować Cię znowu przez całą stronę, zaczynając od włosów na skroniach, a potem [dłuuugo] zabawić przy uszach, najpierw prawym, a potem lewym, z uwzględnieniem całej skomplikowanej rzeźby i detalu, a potem skupić się na oczach”

Związek Osieckiej i Przybory rozpadł się w 1965, zaledwie miesiąc po tym, jak postanowili ze sobą zamieszkać. Ich wspólna poezja chyba dusiła się w nadmiernej bliskości.

Pamięć o wspólnym szczęściu rodziców

Jeremi Przybora doczekał się dzieci z dwóch małżeństw. Jego relacja z córką, Martą, długo nie należała do najlepszych – między innymi ze względu na okoliczności rozstania z Marią Burską. Podobno żałował potem, iż zgodził się na prawie siedmioletnią separację. Syn, Konstanty, wspominał z kolei, że w dzieciństwie ojciec nie spędzał z nim dużo czasu. I dopiero pod koniec życia poety ich relacja stała się bliższa. Być może tym bliższa, iż Kot został mężem córki ostatniej żony Jeremiego, Agaty Wirth. Choć ten związek nie przetrwał długo, nadal pozostają ze sobą w bliskich relacjach. Łączy ich przecież nie tylko dawna miłość, lecz także pamięć o wspólnym szczęściu rodziców. W rozmowie z Onetem Konstanty wspominał tatę w ten sposób:

„Dla mnie zawsze pozostanie takim dystyngowanym, dobrze wychowanym panem, pięknie mówiącym po polsku — kimś trochę nie z tego świata.”

Dokładnie taki obraz Jeremi Przybora zostawił po sobie także w oczach widowni, która – co należy do rzadkości w przypadku artystów estradowych – po prostu się nie starzeje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają