Od czasu nakręcenia "Młodych wilków" Jarosław Żamojda (57 l.) nie mógł pochwalić się dobrą passą jako reżyser. Nic dziwnego, że swojej szansy na powrót do formy upatruje w nakręceniu kolejnej części hitu o grupie przemytników ze Szczecina. Ostatnio pojawiła się informacja, że do swojego pomysłu zachęcił większość ekipy z pierwszej części. Niestety, szybko okazało się, że stara gwardia została zwyczajnie wykorzystana do promocji filmu.
- Główną rolę w tym filmie miały grać "wilki": Zbyszek Suszyński, Paweł Deląg, Jarek Jakimowicz i ja. Pracowaliśmy nad scenariuszem wspólnie z Żamojdą od 2,5 roku. Mamy w rękach scenariusz sprzed miesiąca, w którym jesteśmy obecni. A teraz proponuje nam się tylko tło dla rozgrywek, a Jakimowicza nie ma w nim w ogóle - wyznaje nam Piotr Szwedes.
Aktorzy postanowili więc unieść się honorem i zrezygnować z małych rólek.
- Czuję się oszukany i wykorzystany w pewien sposób. Dostajemy z Piotrem Szwedesem dziesiątki wiadomości od fanów, znajomych, dziennikarzy, że nie wyobrażają sobie "Młodych wilków" bez nas. Jest mi bardzo przykro, smutno, tak zwyczajnie, po ludzku - mówi rozgoryczony Jakimowicz.
Szwedes według nowego scenariusza dostał epizod. Ale odrzucił rolę.
- Jestem w zawodzie od 20 lat i nikt mi nie musi robić łaski, nie chcę resztek z czyjegoś stołu - tłumaczy. Aktorzy rozważają nakręcenie nowych "Młodych wilków" na własną rękę.
Zobacz: Martyna Wojciechowska staje w obronie Natalii Przybysz. Internauci krytykują obie