Sprawa morderstwa Andrzeja Zauchy budzi emocje nawet po blisko 30 latach od tragedii. Katarzyna Olkowicz i Piotr Baran opisali ją w książce "Serca bicie. Biografia Andrzeja Zauchy", która trafiła na rynek 15 września. Spora część książki traktuje właśnie o tragicznych wydarzeniach z 1991 roku oraz o postaci samego Goulais'a, który w 2005 roku wyszedł na wolność. Dzisiaj zabójca Zauchy mieszka pod Warszawą, ma nowe nazwisko i syna. Pracuje w branży filmowej.
Chociaż wydaje się to niemożliwe, Goulais nie chciał wyjść z więzienia wcześniej i prosił prawników, by wycofywali pisma o amnestię pisane przez jego bliskich. Po latach twierdzi nawet, że pobyt w więzieniu go uratował. Wszyscy świadkowie potwierdzają, że Yves Goulais był wzorowym więźniem: pomagał innym, uczył ich francuskiego, założył studio filmowe...
- Chciałbym cofnąć czas i zmienić to, co się stało. Tak się niestety nie da. To będzie zawsze we mnie siedziało. (…) Nie czuję się ofiarą. Ja żyję, a Zuzanna i Andrzej nie. Oni mieli prawo się spotykać. Czułem się jednak zdradzony. Nie miałem absolutnie prawa do takiej reakcji, do jakiej doszło. Dopiero niedawno zrozumiałem, jakie mechanizmy sprawiły, że ja, normalny człowiek, jeżdżący do szpitali z pomocą charytatywną, nagle stałem się potworem. Potem czułem się bardzo winny i pobyt w więzieniu mnie uratował - cytuje Goulais'a Wirtualna Polska.
Morderca Zauchy przerwał milczenie: 15 lat więzienia to niska, symboliczna kara
W 2015 roku Jnausz Leon Wiśniewski wydał książkę "I odpuść nam nasze..." opartą na dramatycznej historii trójkąta miłosnego Goulais-Zaucha-Leśniak. Spotkał się wtedy z Francuzem, który był już na wolności. Zabójca Zauchy wspierał finansowo córkę muzyka, której dawał pieniądze ze zdobytych nagród za filmy i ze sprzedaży mieszkania w Krakowie. Agnieszka Zaucha wybaczyła zabójcy ojca, chociaż mówi, że nie chciałaby go spotkać.
Agnieszka Zaucha, dziś już 46-letnia, została sierotą w dwa lata. W 1989 zmarła jej mama, w 1991 - tata.