Tyle osób martwiło się o niego. – Co się dzieje z Maćkiem? Biedak gdzieś się pogubił i zaszył się z dala od stołecznych salonów – mawiano. Ale nic z tych rzeczy. Zakościelny ma nową pasję i świetnie bawi się w towarzystwie innych kobiet.
Tak właśnie było ostatnio we Wrocławiu, dokąd Maciej Zakościelny przyjechał z koncertem „Śpiewając jazz”. Ba! To nie był koncert, to był prawdziwy popis jego umiejętności. Aktor, mimo iż był tylko gościem specjalnym imprezy, zdominował występ. Śpiewał, grał na skrzypach i skakał po scenie jak nastolatek. Temu akurat nie ma co się dziwić gdyż występował u boku dwóch czarujących dam. Wnuczki i babci, czyli wokalistki jazzowej Anny Serafińskiej (35l.) i Carmen Moreno (83 l.), światowej sławy królowej swinga. Ta ostatnia porwała Macieja swoją energią, naturalnością, porwała do zabawy i tańca. Konia z rzędem temu, kto widział takiego aktora u boku Izy Miko.
Zakościelny jest zachwycony Carmen. – Ona niczego nie udaje. Żyje muzyką, cieszy się nią – mówił niedawno Maciek.