W ostatnich tygodniach państwo Zamachowscy nie schodzą z pierwszych stron gazet. Wszystko z powodu zamieszania wokół Zbyszka i kolosalnych alimentów, które musi płacić na dzieci. Kwota 14 tys. zł zdecydowanie przewyższa finansowe możliwości aktora. Jego żona Monika podjęła walkę o męża i ich wspólne gospodarstwo. W najnowszym wywiadzie zdradza, że pomaga Zbyszkowi we wszystkim. Ale daje jej to szczęście. - Pracuję, zarabiam, pomagam finansowo Zbyszkowi. Co mi trzeba więcej? - mówi szczęśliwa Monika w wywiadzie dla "Angory".
I choć przyznaje, że życie u boku artysty ma wiele minusów, ona w pełni je akceptuje. A Zbyszek, który chodzi z głową w chmurach, ma u jej boku jak w raju. - Jeśli ktoś żyje sztuką, to prawdopodobnie będzie miał problem z wypełnieniem PIT-u. Może nawet się okazać, że odebranie listu poleconego nastręcza pewnych problemów. A w sytuacjach trudnych może okazać się, że... Zbyszek idzie spać. Już nieraz tak było - opowiada Monika. - Przyzwyczaiłam się do tego, że na zapchane rury pomaga hydraulik, a na zepsuty kaloryfer pan "złota rączka". Żyję, pracuję i zarabiam, więc od lat radzę sobie sama z takimi sprawami. Obym mogła to robić jak najdłużej, żeby Zbyszek mógł w końcu napisać doktorat, nagrać płytę, pisać wiersze. Wiem, że wszystko to robi świetnie i dużym nietaktem byłoby kazać mu wieszać pranie - oznajmia prezenterka.
Monika przyznaje, że w ich małżeństwie często lecą iskry. - Ja strasznie zapiekła jestem. W ogóle nie mam łatwego charakteru. Dlatego źle ze mną zadrzeć - zdradza Monika i dodaje: - Faceci się mnie boją od zawsze. Trzeba tak mocnego mężczyzny jak Zbyszek, żeby mnie okiełznać. Jak dotąd mu się to udaje.
Zobacz: Monika Richardson porównuje Zbyszka Zamachowskiego do Szymborskiej!