Na pewno Krzysiek bardzo przeżył, że nie wystąpi z samym Alem Pacino (70 l.) w filmie "Son of no one". Jednak może otrzeć łzy, bo docenili go polscy reżyserzy. Dostał niedużą rolę w "Wojnie żeńsko-męskiej".
- Cały film jest megaśmieszną komedią. Kiedy przeczytałem scenariusz, od razu zgodziłem się w nim zagrać - zdradza w rozmowie z "Super Expressem" Ibisz. - Film jest swego rodzaju satyrą na polski show-biznes - dodaje.
Rola, w jaką wciela się Krzysztof, jest bliska jego codziennym zajęciom.
- Nie chciałbym zdradzać za dużo szczegółów. Mogę powiedzieć tylko, że wcielam się w postać prowadzącego talk-show, który jest satyrą tego świata. W tych samych scenach pojawia się Sonia Bohosiewicz, która jest współprowadzącą show. W programie występują też zwykli ludzie. To już drugi film, w którym wcielam się w postać prowadzącego show - cieszy się, wspominając rolę w "Job, czyli ostatnia szara komórka". Krzysztof już skończył zdjęcia, lecz wciąż jest pod wrażeniem współpracy z Sonią.
- Muszę przyznać, że Sonia to wspaniała i utalentowana dziewczyna. Naprawdę świetnie się z nią pracuje - podkreśla.