Zapendowska bardzo dobrze zna Dodę i jej warsztat. 14-letnia Dorota raz na dwa tygodnie przyjeżdżała do Warszawy z rodzicami na lekcje śpiewu. Wokalne możliwości byłej podopiecznej Zapendowska nadal ocenia bardzo wysoko, gorzej z resztą.
- Dorota trochę się wyprztykała. Niedługo zacznie się problem. Skończy się piękne ciało i co? - pyta Zapendowska w wywiadzie dla "Gali". - Nie można śpiewać infantylnych piosenek dla nastolatek, mając lat dwadzieścia parę. Wtedy to jest żałosne.
- Opiera karierę na skandalu. Jest to jakieś wyjście, nie jestem zgorszoną ciocią. Natomiast jej teksty to dramat. Źle napisane, banalne, głupie, mimo że w jakiś sposób szczere. I w tym jest cała siła jej śpiewania. Na pewno nie zaistnieje w historii muzyki rozrywkowej. Utożsamiają się z nią jedynie 15-latki - ocenia jurorka "Jak Oni śpiewają".
To ostatnie stwierdzenie może być dla ambitnej Dody najbardziej bolesne.