- Jesienią zobaczymy pana w dwóch niezwykłych formatach – widzów czeka wielki powrót „Awantury o kasę” i długo wyczekiwany debiut porannego show „Halo tu Polsat”. Szykuje się panu czas pełen wyzwań!
- Cieszę z tak pracowitej jesieni, dlatego że te wszystkie projekty są bardzo bliskie mojemu sercu. Choćby „Taniec z gwiazdami” – będzie to moja 15. edycja. Myślę, że ten format to prawdziwy fenomen na rynku mediów, zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę, że ostatni sezon zgromadził aż 600 tys. widzów więcej, niż poprzedni! To pokazuje, że wciąż jest w nim ogromy potencjał. Mamy w ten edycji świetny skład, zebrano cudowną ekipę, która na pewno wytworzy na parkiecie dobrą energię i widzowie ją poczują. Okręt flagowy, jakim stał się dla nas „Taniec z gwiazdami” znów wypływa na szerokie wody, co nas bardzo cieszy. Ale pojawi się też mój ukochany teleturniej „Awantura o kasę”, który trochę traktuję jak moje „telewizyjne dziecko”, bo sporo w nim było także moich pomysłów. To był bardzo udany program, i co ciekawe programu nie ma już tylu lat na ekranie, a ludzie wciąż go kochają i często mnie o niego pytali. Dlatego po zakończeniu jego emisji nie raz zachodziłem do szefów i proponowałem, by wrócić tego tego formatu. I być może go po części wychodziłem (śmiech)! A może po prostu okazało się, że szefostwo myśli podobnie.
- Na ile ta nowa odsłona „Awantury o kasę” nawiązywać będzie do kultowej wersji sprzed lat?
- Wyznaję zasadę: „jeśli coś nie jest zepsute, to nie reperuj”. Dlatego te wszystkie elementy programu, które stały się kultowe i na stałe weszły do popkultury, zostaną. Będą więc ogórki kiszone, będzie wędkarstwo, słynna formuła „słucham państwa”... kupiłem już nawet dwa garnitury ze stójką! Co ciekawe, odzew na nasze ogłoszenie o castingu do nowej edycji, przeszedł nasze oczekiwania, bo żaden z teleturniejów nie spotkał się z taką ilością zgłoszeń od lat! Na pierwsze ogłoszenie odpowiedziała aż 3,5 tys. drużyn, a póki co miejsce mamy jedynie na 18 odcinków (śmiech). Są tu zawodnicy w każdym wieku, bo od 18 do 86 lat, ale też reprezentujący bardzo różne grupy społeczne, bo mamy i gospodynie domowe, i wykładowców uniwersyteckich, są też moje ukochane kategorie graczy, którym zawsze całym sercem kibicuję, czyli pielęgniarki, emeryci i kobiety w ciąży. Szykuje się ciekawa rozgrywka, wracamy na pełnych obrotach z nowym rozdziałem „Awantury ok kasę”.
- Jak pan zareagował, kiedy dowiedział się, że zdecydowano, że program wraca?
- Dyrektor Miszczak poprosił mnie na rozmowę, kiedy byliśmy w Sopocie. Kiedy przekazał mi tę wiadomość, powiedziałem my, że to najlepsza wiadomość od wielu lat. W końcu to coś, o co walczyłem. Dlatego postaramy się tworzyć tę nową edycję jak najlepiej, choć oczywiście zdajemy sobie sprawę, że każdy taki powrót niesie ze sobą pewne ryzyko. Mamy tu jednak świetną ekipę, grono prawdziwych profesjonalistów, więc mam nadzieję, że widzowie na nowo pokochają ten format.
- Czy wśród wielu pamiętnych programów, które prowadził pan w swojej karierze, są jeszcze jakieś, którym chciałby pan dać drugie życie?
- Myślę, że tak. Taką produkcją mogłaby być choćby „Gra w ciemno”, która była przed laty bardzo lubiana. Chętnie bym też wrócił do „Życiowa szansa”, która debiutowała w 2000 r. i w łącznie doczekała się bodaj 300 odcinków. Na pewno mam też ogromny sentyment do mojego pierwszego dużego programu, czyli „Czaru par”, choć w tym wypadku akurat powrót do niego jest już niemożliwy. Wiem, że doczekał się kilka lat temu wznowieniu w Telewizji Publicznej, ale przyznam, że nie śledziłem tego wówczas, bo jestem na tyle związany z tą produkcją, że byłby to chyba dla mnie zbyt duże emocje. Niemniej są takie teleturnieje, które mogłyby wrócić. To jest bardzo ciekawy gatunek telewizyjny, a w ostatnich latach bardzo go, moim zdaniem, brakowało.
- Jesienią zobaczymy też pana w zupełnie nowym porannym formacie „Halo tu Polsat”. Państwa zadanie nie jest łatwe, bo mamy już dwie bardzo popularne telewizje śniadaniowe.
- Ja na to tak nie patrzę. My kochamy naszą konkurencję, bo właśnie dzięki temu, że jest ona silna, nasz program będzie jeszcze lepszy! To nas wyłącznie motywuje. Jeśli u jednych czy drugich mamy śniadanie, to u nas będzie suty branch, czyli pełne danie, bogatsze smakowo, bardziej wykwintne, różnorodne. Nigdzie indziej nie ma programu porannego z udziałem publiczności w studiu. To energia, która nie powstanie, kiedy na planie są tylko kamery. Będziemy blisko widzów, będziemy się łączyli zarówno telefonicznie, sms-owo, jak i przez social media. Postaramy się o najciekawsze tematy, które, mam nadzieję, będą też na naszej publiczności dużą dawką inspiracji, a to wydaje mi się najważniejszą misję programu porannego. Nie bez znaczenia jest tu też poziom energii i życzliwość do widza, które muszą mieć prowadzący i reporterzy. Myślę, że nam tego nie brakuje.
- Na kanapie „Halo tu Polsat” znów zobaczymy pana w duecie z Pauliną Sykut-Jeżyną, z którą pracujecie już od wielu lat. Na czym polega siła waszego tandemu?
- Znamy się, lubimy, także prywatnie. To na pewno pomaga. Przeżyliśmy razem bardzo wiele różnych sytuacji, także tych stresujących, których w programach na żywo nie brakuje, dlatego oboje wiemy, czego możemy się spodziewać i umiemy wyjść z różnych opresji. Myślę, że oboje mamy też dość podobne podejście do życia – ważne są dla nas relacje z ludźmi, rodzina itd. Znamy swoje słabe i mocne strony, i potrafimy żartować z siebie nawzajem.
- Trochę jak stare dobre małżeństwo!
- Trochę tak (śmiech).
Emisja w TV:
"Halo tu Polsat" od 30 sierpnia w Polsacie
"Awantura o kasę" od 5 października w Polsacie