Zaśpiewamy na EURO 2012!

2009-07-29 4:00

Od 10 lat Paweł (34 l.) i Łukasz (34 l.) z sukcesem występują na polskich scenach. Ale woda sodowa nie uderzyła im do głowy. Tylko "Super Expressowi" muzycy z Golec uOrkiestra opowiadają o swoich marzeniach i dlaczego wciąż nie są sobą znudzeni.

Szliśmy za tak zwanym ciosem. W 2000 roku nagraliśmy dwie płyty. Byliśmy coraz bardziej popularni, aż czasem sami w to nie wierzyliśmy. Kiedyś otrzymaliśmy SMS-a: "Dostałem waszą płytę w Nowym Jorku, chcę z wami zrobić piosenkę milenijną, która ma charakter polski. Michał Urbaniak". Myśleliśmy, że ktoś robi nam kawał. Ale SMS przyszedł jeszcze raz i jeszcze raz. Nagraliśmy wspólnie piosenkę, którą później wykonaliśmy z Michałem podczas milenijnego sylwestra na placu Zamkowym.

Wielkim zaskoczeniem było dla nas też to, że prezydent Bush cytował słowa naszej piosenki.

- Włącz Jedynkę, szybko! - dzwonił do nas pewnego wieczoru znajomy dziennikarz, który akurat relacjonował wizytę prezydenta USA w Polsce. Początkowo nie wierzyliśmy. To chyba jakiś żart - przemknęło nam przez głowę, ale włączyliśmy z niedowierzaniem telewizor. I co? Widzimy, słyszymy i zaczynamy się śmiać. Faktycznie Bush cytuje fragment "Ścierniska".

"Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco" - powiedział. Byliśmy wtedy tacy dumni i pomyśleć, że parę miesięcy wcześniej ta piosenka nie dostała się do konkursu Premier na festiwalu w Opolu...

W sumie w ciągu 5 lat nagraliśmy 7 płyt. Czy uderzyła nam woda sodowa? Nigdy, nie! Jeśli ktoś nagle wygrywa "Idola", a całe życie był krawcem, to coś takiego może się zdarzyć. Ale my jesteśmy muzykami i na scenie jesteśmy od dziecka.

Czy jesteśmy zmęczeni, że zawsze jesteśmy razem? W pracy, na próbach, koncertach? Nie. Bo to jest naturalne, zawsze byliśmy razem. W czasach studenckich nawet mieliśmy wspólną komórkę, portfel i samochód. To, że jesteśmy bliźniakami, traktujemy jako nasz atut.

Jako Golec uOrkiestra gramy już 10 lat. Właśnie wydaliśmy płytę "Golec uOrkiestra 5". Jest energetyzująca, dziarska, a każda piosenka, mówiąc nieskromnie, to potencjalny materiał na hit. Każdy może znaleźć coś dla siebie. Od namiętnego "Tanga góralskiego", przez czardasza po swing. Pracowaliśmy nad nią cztery lata. Wiele działo się w tym okresie w naszym życiu. Na świat przyszły dzieci, co słychać zresztą w "Kołysance dla Tosi". Cieszymy się, że te piosenki rewelacyjnie przyjmowane są na koncertach.

O czym marzymy? Zawodowo? Chcemy napisać, a potem zagrać hymn na EURO 2012. W duchu polskim, z porządną oprawą.

A tak najbardziej to życzymy sobie, żebyśmy nadal byli normalnymi, szczęśliwymi chłopakami!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki