- To głównie zasługa gości - podkreśla Katarzyna. - Nie spodziewałam się, że mogą mieć takie poczucie humoru.
A Marzena Rogalska dodaje, że za każdym razem czuła się, jak na megaimprezie.
- Wielkie emocje, superzabawa i zawsze gorąca publiczność. Pomimo zmęczenia, podczas kręcenia programu zawsze ładowałam baterie - opowiada.
Obydwie panie nie ukrywają, że emocje studzi i pilnuje porządku gospodarz programu - Maciej Kurzajewski.
Z czym obie miały największe problemy?
- Trudno czasem w dużych emocjach odpowiadać natychmiast na pytania, niby dużo się wie, a pod presją czasu odpowiedź umyka i w głowie ma się czarną dziurę. O tych potyczkach chciałabym zapomnieć - mówi Zielińska. Rogalska natomiast chciałaby zapomnieć o tremie, którą odczuwała przed rundą sportową.
- Zimny pot oblewał mnie przed każdą z nich - wyznaje.
- Marzyłabym natomiast, żeby znów mieć takie szczęście jak wtedy, gdy wykręciłam na kole "50". Wydawało się, że byliśmy bez szans na wygraną w tej edycji, a tu proszę! Kolejny przykład na to, że jeden udany zamach może zmienić bieg historii - śmieje się Rogalska.
Kogo chciałyby zobaczyć w kolejnym odcinku?
- Na pewno Hanię Śleszyńską i moją serialową mamę, czyli Marzenę Trybałę - wymienia Katarzyna Zielińska. I dodaje, że najfajniej jest z gośćmi, którzy mają poczucie humoru.
- Marka Kondrata, Adama Małysza! Oj, rozmarzyłam się - wtóruje jej Marzena Rogalska.