Sprawa o wyłudzenie zaświadczenia kursu na prawo jazdy, bardzo długo ciągnęła się za Zbigniewem B. Artysta by poruszać się legalnie pojazdem, załatwił sobie w 2006 roku dokument poprzez znajomego. Według ustaleń prokuratury, wraz ze znajomym Mirosławem S. nie przeszli prawidłowo kursu na prawo jazdy. Dodatkowo dogadali się z egzaminatorem suwalskiego WORD-u i wiedzieli, że obaj pozytywnie zdadzą egzaminy na kategorię B i E.
Przeczytaj koniecznie: Marek Kondrat stracił sens życia? Aktor jest załamany
Sprawa wyszła na jaw w 2008 roku. Sąd Rejonowy w Suwałkach uznał aktora winnym wyłudzenia i poświadczenia nieprawdy. Mirosław S został wówczas ukarany grzywną 5 tysięcy złotych, a sam aktor kwotą 6 tysięcy. Obaj nie przyznali się do winy i odwoływali się od wyroku.
Sąd drugiej instancji uznał oskarżonych za niewinnych. Prokuratura nie zgodziła się z tym wyrokiem i złożyła wniosek o kasację do Sądu Najwyższego. Ten po doszukaniu się nieprawidłowości w procesie apelacyjnym nakazał ponowne jego rozpatrzenie.
Sąd Okręgowy w Suwałkach w czwartek 7 października utrzymał pierwszy wyrok z 2008 roku. Wymiar sprawiedliwości doszedł do wniosku, że oskarżeni odbyli kurs na prawo jazdy, ale nie ukończyli go właściwie. Uznał także, że kłamali w kwestii szkoleń i egzaminu. Na Zbigniewa B. i Mirosława S. sąd nałożył grzywny w wysokości kolejno 6 tysięcy i 5 tysięcy złotych.
Największą ciekawostką jest fakt, że finalnie sędziowie uznali, iż obaj skazani pomimo nie ukończenia kursu jazdy, prawidłowo zdali egzaminy na kategorie B i E. Potwierdziły to w zeznaniach osoby, które były obecne podczas egzaminu.
Patrz też: Piotr Adamczyk upija się do nieprzytomności! Zaskakujące wyznania aktora
Wyszło na to, że kombinowanie na boku totalnie się nie opłaciło. Obaj panowie mieli wystarczające umiejętności prowadzenia pojazdów, ale zamiast podejść z nutką niepewności legalnie do egzaminu, woleli z góry wiedzieć, że wszystko pójdzie gładko...