Nie doczekali 10. rocznicy swojego związku. Zamiast hucznej imprezy było huczne rozstanie. Ale zamiast analizować przeszłość, Zbigniew Zamachowski wolał ruszyć na przód.
- Melancholia jest mi bliska i nie jestem wolny od refleksji, natomiast żebym się szalenie wzruszał tym, że zrobiłem coś fajnego i mam cudowny życiowy bagaż, to zdecydowanie nie. Staram się iść dalej, bez szczególnej pazerności na przyszłość. Ta sześćdziesiątka pozwala mi na pewien spokój i daje możliwość, bym próbował uśmiechnąć się i do świata, i do siebie - powiedział Zbigniew Zamachowski Onetowi.
ZOBACZ TAKŻE: Zamachowscy dzielą majątek. Monika boi się, że zostanie na bruku. Tylko u nas!
Pytany także o życie prywatne, Zbigniew Zamachowski przyznał, że wiele rzeczy zrobiłby dziś inaczej. Nie obarcza nikogo winą za rozstanie...
- Jest wiele rzeczy które, gdybym miał na nie wpływ, pewnie zrobiłbym inaczej. Jak każdy popełniałem błędy. Ale staram się nie żałować, bo ten żal niczego dobrego nie czyni. Poza tym mam nieustanne poczucie, że nasze życie jest nie tylko sumą podejmowanych decyzji, ale też wypadkową przeznaczenia. Czemuż ja mam żałować czegoś, co się nie stało albo stało, kiedy nie do końca mam mam na to wpływ - powiedział Zbigniew Zamachowski.
NIE PRZEGAP: Monika Richardson pięknieje po rozstaniu. Wiemy, co zrobiła w gabinecie medycyny estetycznej!
Dziś, gdy zdecydował o tym, by zakończyć swoje małżeństwo i zamieszkał sam, cieszy się, że w końcu ma spokój.
- Ja mogę jedynie zasugerować, co dla mnie jest ważne. A ważny jest bardzo mądrze pojęty święty spokój. Ja już nie chcę nikomu, w tym sobie, niczego udowadniać. Nie chcę szukać nieludzkich wyzwań i wspinać się na takie czy inne Kilimandżaro... A co w zamian? Wolę wejść na Babią Górę, i to spacerkiem. No i żeby jeszcze była pogoda. A po drodze napić się dobrego zimnego piwa i cieszyć się tym wszystkim, co się wydarza, spotykając fajnych ludzi. I tego się trzymam - wyznał Zbigniew Zamachowski.