Małgorzata Rozenek (35 l.), jak łatwo się domyślić, nie sprawiała problemów wychowawczych. Jeden raz jednak zaszalała.
- Szczytem mojego buntu było to, że przekłułam sobie nos. Wiedziałam, że mój tata nie będzie zachwycony ani moja mama, ani nauczycielka. Zrobiłam to o godzinie 14, tata miał mnie odebrać ze szkoły po 17 i ja się od tej 14 do 17 non stop nakręcałam: że nie dam się, nikt mi nie będzie mówił, jak mam wyglądać, mam przecież prawo do własnego zdania i wyrażania swojej indywidualności poprzez wygląd. I tak przez 3 godziny - wspomina Małgorzata w wywiadzie dla magazynu "Gala". - A potem przyszedł tata. Spojrzał. Bez słowa wyciągnęłam kolczyk. I bunt się skończył...