Zdjęcia na planie "Na Wspólnej" stanęły, ale Michał Mikołajczak nie próżnuje. "Kryzys wyzwala kreatywność"

2020-05-15 9:11

Do obsady serialu „Na Wspólnej” MICHAŁ MIKOŁAJCZAK dołączył niedawno, ale rolą Dariusza Żbika szybko zaskarbił sobie sympatię widzów. Jak popularność zmieniła jego życie, dlaczego lubi grać drani i jakie jest jego plan B na życie?

Michał Mikołajczak. Wolę czarne charaktery

i

Autor: Akpa/Jacek Kurnikowski Michał Mikołajczak

- Choć gra pan w serialu czarny charakter, udało się panu sprawić, że zyskał dużą sympatię widzów. Za co, pana zdaniem, tak polubili Darka?

- Musimy spytać widzów (śmiech). Dariusz Żbik to postać nieco kontrowersyjna, człowiek który działa nieszablonowo. Czasem nagnie prawo, oszuka, okradnie, jeżeli to przybliży go do zamierzonego celu. Na pewno nie jest krystalicznie czystym człowiekiem, ale ma również poczucie humoru, kocha kobiety i na swój sposób szuka szczęścia w swoim pogmatwanym życiu. Nie ukrywam, że wolę grać czarne charaktery, to zdecydowanie ciekawszy materiał dla aktora.

- Wiele w ostatnim czasie wskazuje, że Darek przechodzi przemianę i stara się być lepszym człowiekiem. Myśli pan, że mu się to uda?

- To wiedzą tylko scenarzyści “Na wspólnej”. Co prawda mam wpływ na wątek mojego bohatera, mogę podrzucać swoje pomysły, ale przecież jestem tylko aktorem i wykonuję swoją pracę, podobnie jak ludzie, którzy piszą serial. Gram Darka już kilka lat, więc jestem w stanie wyobrazić sobie, jak zachowałby się w danej sytuacji, dzielę się moimi przemyśleniami z teamem serialu. Życie mojego bohatera zmienia się kiedy poznaje Jarogniewa, rozpoznaje w nim siebie z dzieciństwa, stara się pomóc chłopakowi. Czy to spotkanie spowoduje zmianę charakteru Darka? Tego nie wiem.

- Wierzy pan, że ludzie mogę się zmienić?

- Wierzę, że tak, chociaż to skomplikowana materia. Musimy pamiętać, że serial to serial, losy bohaterów telenoweli powinny być zagmatwane, pełne niespodziewanych zwrotów akcji, zmian. Zawsze z zaciekawieniem patrzy się na przemianę bezwzględnego i wyrachowanego samca alfa w uczuciowego i pełnego empatii człowieka. W życiu ludzie zmieniają się zazwyczaj pod wpływem silnych bodźców, takich jak miłość czy utrata kogoś ważnego. Praca nad samym sobą, swoim charakterem to wyzwanie, im dalej w las, tym trudniejsze.

- Rola w „Na Wspólnej” przyniosła panu dużą popularność, szczególnie wśród pań. Podobno dostaje pan sporo zaproszeń na studniówki, a nawet propozycje matrymonialne. Jak reaguje na tak duże zainteresowanie płci przeciwnej?


- Taki był mój cel, wszak po to zostałem aktorem, by zdobyć zainteresowanie płci pięknej (śmiech). A mówiąc poważnie, zazwyczaj spotykam się z bardzo fajnymi reakcjami. Traktuję to jako miły dodatek do mojego zawodu. Zawsze fajnie dostać zaproszenie na studniówkę, czyż nie? Dzięki social mediom mam kontakt ze swoimi fanami, staram się być z nimi w kontakcie, na tyle na ile pozwala mi mój czas i limit przyklejenia telefonu do ręki.

- Zdjęcia na planie serialu, podobnie jak inne plany filmowe zostały wstrzymane. Tęskni pan już za powrotem na plan? I jak pan sobie ten czas rekompensuje?

- Pierwsze dwa tygodnie odpoczywałem. Wcześniej byłem w nieustannym biegu, więc czas dla siebie i moich najbliższych to coś, czego potrzebowałem. Natomiast teraz już tęsknię za swoją pracą, za ludźmi, z którymi pracowałem. Miałem szczęście pracować w fajnych społecznościach, gdzie raczej nie było nudy. Każdy dzień lockdownu jest do siebie podobny, trochę straciłem rachubę czasu, wszystkie dni przypominają niedzielę. Staram się jakoś odnaleźć w tej nowej rzeczywistości, dużo spaceruję, gram w koszykówkę, uczę się nowych rzeczy, dużo czytam. Mogłem też wrócić do swojej pasji, na którą nie starczało mi czasu - do gotowania. Co nie zmienia faktu, że odliczam już dni do powrotu na plan i do teatru.


- Jeszcze na długo przed wybuchem pandemii zdradził pan w jednym z wywiadów, że woli mieć na życie „plan B” i założył własny biznes. Czy w obecnych czasach ten plan zdał egzamin?


- To jest też niezwykle ciężki czas dla biznesu i przedsiębiorców, tak więc robię wszystko, żeby mój biznes przetrwał. Sytuacje kryzysowe, oprócz tych wszystkich smutnych i nieprzyjemnych zdarzeń, mają także wpływ na wzrost innowacyjności i kreatywności. Staram się adoptować moją firmę do tak zwanej “nowej normalności” i lepiej odpowiadać na nowe potrzeby rynku. Jestem też wyznawcą starej szkoły i zawsze finansowałem swoją działalność z oszczędności, nie z kredytu. Tak więc odpowiadając na pytanie: tak, plan zdał egzamin. Natomiast plany awaryjne mają to do siebie, że są przewidziane raczej na krótki czas. Mam nadzieję, że już wkrótce wrócimy do starej normalności, i że stanie się to szybko, czego Państwu i sobie życzę.

Emisja w TV:

Na Wspólnej
poniedziałek-czwartek 20.15 TVN

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają